Nasze życie toczy się w dwóch sferach: jawnej i ukrytej. Obie ważne, obie rozległe. Sfera ukryta jest naszą tajemnicą, jest tylko dla nas. Sfera jawna natomiast jest "na sprzedaż", dla innych. Dlatego dokładamy starań, by nasz "towar" był atrakcyjny i ładnie opakowany, żeby się dobrze sprzedał.
Dlatego politycy zapewniają, że problemy wyborców są dla nich najważniejsze. Na spotkaniach witają się serdecznie, pozdrawiają, dużo obiecują, zapraszają na kampanię. Potem okazuje się, że zabiegają głównie, jeśli nie tylko, o własny interes.
Oficjalna strona życia gwiazd świata filmu czy polityki wygląda wspaniale, a rzeczywistość bywa bardzo ponura.
Dlatego żyjemy w świecie pozorów i nabieramy się na chwyty reklamowe, że prezentowane rzeczy są, najlepsze, najkorzystniejsze, najdoskonalsze i najpiękniejsze. Świat żyje w pełnej obłudzie.
Taka obłuda jest realnym zagrożeniem również dla Kościoła i dla każdego wierzącego.
Ich "towar" był przedniej marki, byli bardzo z siebie zadowoleni: „bogaty jestem, niczego nie potrzebuję". A Boża ocena była przerażająca: "pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły".
Słowo Boże poucza nas jasno i wyraźnie: Pan Bóg widzi kompleksowo sferę jawną i skrytą. I ważniejsza jest dla Niego sfera skryta. O dwóch groszach, wrzuconych do skarbnicy przez wdowę, mówi się do dziś. Pan Jezus wyróżnił tę ubogą kobietę, bo jawna strona jej życia była zgodna z ukrytą.
Pan Bóg patrzy na to, co w sercu człowieka. „...ten lud zbliża się do mnie swoimi ustami i czci mnie swoimi wargami, a jego serce jest daleko ode mnie... (Iz 29,13). Pan Bóg nie przyjął tak wyrażanej czci, bo to, co zewnętrzne, nie miało pokrycia z tym, co było wewnątrz.
Wielu wierzących jest dziś zadowolonych, bo ich jawna sfera dobrze się prezentuje, ma wysokie noty. Często jednak ich rzeczywiste duchowe życie, sfera ukryta przed ludźmi, przedstawia opłakany widok. Skoro wiemy, że „Bóg sądzić będzie ukryte sprawy ludzkie” (Rz 2,16), powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na nasze ”ukryte sprawy”, pilnować swojego serca bardziej niż czegokolwiek na świecie (Prz 4,23).
Bóg wie, kto w sobotni wieczór pił z nieczystych źródeł tego świata, a w niedzielę sprawia wrażenie „pochwyconego przynajmniej do trzeciego nieba”.
Bóg wie, kto przez cały tydzień zabiega wyłącznie o swój byt, o swoje interesy, a w niedzielny ranek "wyrywa" aż dwie godziny dla Pana Boga.
Tylko Bóg to wie. Nikt więcej nie musi tego wiedzieć. I to wystarczy.
Boże Słowo zapowiada, że przyjdzie czas, gdy to, co było skryte, zostanie objawione, „co mówiliście w ciemności, będzie słyszane w świetle dziennym, a co w komorach na ucho szeptaliście, będzie rozgłaszane na dachach” (Łk 12,3). Wtedy ujawni się całość naszego życia: sfera jawna i skryta i na tej podstawie będziemy sądzeni. Ileż wtedy będzie wstydu, ile płaczu i trwogi!
- A to posiew moich modlitw za zgubione dusze, za współbraci, za rodzinę. Tu zaś posiew moich materialnych rzeczy, które łożyłem na Twoją sprawę – mówił wyczekując pochwały od Jezusa.
- Dobrze, synu. Ale chodź, chcę ci pokazać jeszcze inne pola. Też twoje – powiedział Jezus i zaprowadził go na wielkie pola porośnięte chwastami. Chrześcijanin zbladł. Odgadł, że to również jego posiew. Wiele razy chował w sercu urazę, pychę, nieczyste myśli, krytykował, obmawiał, plotkował... Nie przypuszczał, że to również wzejdzie...
„Nie błądźcie. Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie” (Gal 6,7). Za wierne i bogobojne skryte życie nie otrzymuje się pochwały od ludzi. Naszej wewnętrznej czystości nie dojrzą ludzkie oczy, lecz na pewno widzi ją Bóg. Czytamy, że oczy Pana przeszukują całą ziemię, by znaleźć tych, którzy szczerym sercem są przy Nim (2 Kr 16,9). Za prowadzoną w skrytości wytrwałą walkę z pokusami i pożądliwościami, nie dostaniemy medalu na tej ziemi, ale otrzymamy wieniec chwały z rąk Pana.
O tym, że Pan Bóg widzi i ocenia wszystko, wiedzieli nasi poprzednicy w wierze.
Nie warto zadowalać się tym, że w zborze nikt nie może nam niczego zarzucić, bo wtedy przychodzi pokusa, by sobie trochę pofolgować, zaniechać modlitwy i czuwania. Apostoł Paweł napisał: "Albowiem do niczego się nie poczuwam, lecz to mnie jeszcze nie usprawiedliwia, bo tym, który mię sądzi, jest Pan" (1 Kor 4,4).
Wymowną tego ilustracją jest podobieństwo o dziesięciu pannach. Pięć głupich zadowoliło się tym, że ich lampy świeciły. Kiedy nikt z ludzi nie mógł im niczego zarzucić, zatrzymały się w swoim biegu.
Mądre panny wiedziały, że mieć dobre imię wśród ludzi, to za mało. One biegły wytrwale dalej. Gdy inni głośno święcili swoje duchowe sukcesy, one pracowały, nie ustając w modlitwie i uświęceniu. Być może często słyszały kpiny i żarty na temat swojej pobożności, ale nie przejmowały się tym. One dobrze wiedziały, gdzie kończy się ich bieg. To były naprawdę mądre panny.
Drodzy! Świat nadal będzie sycił się obłudą, zakłamaniem, coraz większą nieczystością. Bo tylko to potrafi dać, gdyż nie ma nic lepszego.
Ale w tym świecie, wbrew pozorom, jest wielu ludzi, którzy dość już mają życiowych fajerwerków i tym podobnych namiastek. Oni szukają prawdziwego światła, pochodzącego z jedynego źródła światła – Jezusa Chrystusa.
Dołóżmy więc starań, by doprowadzić do spójności dwie sfery naszego życia. By Chrystus był „w nas” - widoczny dla innych.
Zbliża się kolejny Nowy Rok, a z nim noworoczne życzenia, nowe nadzieje, nowe plany. W związku z tym chciałbym zacytować przeczytane kiedyś słowa:
Wszystko inne będzie ci dodane...