A A A
Ważne warunki

Czytając Biblię co rusz trafiamy na piękne Boże obietnice, ale obwarowane warunkami. Są takie, na które zbytnio nie zwracamy uwagi (choć to błąd), ale są też inne, od których Boże Słowo uzależnia nasze zbawienie. Tutaj nie można już sobie pozwolić na nonszalancję, czy tylko powierzchowną ocenę sytuacji. Jednym z najbardziej znanych fragmentów jest J 3,3.

J 3:3 bw "Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego."

To bardzo znane słowa wśród ewangelicznych chrześcijan i powszechnie nadużywane w środowisku charyzmatycznym. Niemniej jednak są najszczerszą prawdą podobnie jak inne równie dobrze znane, chociaż budzące troszkę więcej zastrzeżeń, zwłaszcza wśród osób głoszących, że zbawienie jest nieutracalne. Tu również widzimy, że zbawienie jest warunkowe.

Mt 24:13 bw "A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony."

Wielu współczesnych chrześcijan zatrzymało się na etapie poznania tych dwóch warunków sądząc, że skoro prawdziwie się narodzili z Ducha i wody, to teraz wystarczy, aby wytrwali do końca swojego życia w wierze i będą zbawieni. Poważną wątpliwość budzi we mnie nie tylko zrozumienie prawdziwego „narodzenia się na nowo”, ale również „wytrwania do końca”. Nie o to bowiem chodzi, aby nie stracić wiary w Boga, ale aby pozostać Bogu wiernym, czyli poddanym każdemu Jego Słowu. To właśnie stanowi istotę życia chrześcijańskiego pomiędzy pierwszym i drugim podanym warunkiem naszego zbawienia i również zostało zapisane na kartach Biblii w postaci warunkowej, jak czytamy:

Hbr 12:14 bw "Dążciedo pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia,bez którego nikt nie ujrzy Pana,"

Mt 10:37-39 bw "Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je."

1Tes 4:3-8 bw "Taka jest bowiem wola Boża: uświęcenie wasze, żebyście się powstrzymywali od wszeteczeństwa, Aby każdy z was umiał utrzymać swe ciało w czystości i w poszanowaniu, Nie z namiętności żądzy, jak poganie, którzy nie znają Boga, Aby nikt nie dopuszczał się wykroczenia i nie oszukiwał w jakiejkolwiek sprawie swego brata, gdyż Pan jest mścicielem tego wszystkiego, jak to wam zapowiadaliśmy i zaświadczaliśmy. Albowiem nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do uświęcenia. Toteż kto odrzuca to, odrzuca nie człowieka, lecz Boga, który nam też daje Ducha swego Świętego."

Czy w świetle powyższych fragmentów odważy się ktoś zlekceważyć swoje powołanie, czyli wezwanie do uświęcenia i otwarcie odrzucić wyraźny nakaz Boga? Żadna działalność religijna, ani służba, ani nawet dobroczynność nie jest w stanie zastąpić tego nakazu. Wszystkie powyższe fragmenty mówią przecież o tym samym, o potrzebie uświęcania się. Kochanie Boga ponad swoich najbliższych jest konieczne, podobnie jak kochanie Boga ponad własne życie. Branie krzyża swego codziennie (Łk 9,23-24) to nie jest zmaganie się z trudnościami doczesnego życia, lecz walka o dochowanie Bogu wierności. To umieranie dla swoich racji i swojej woli po to, aby pełnić Bożą wolę. Jak Jezus wytrwał w posłuszeństwie Ojcu tak i my musimy, idąc Jego śladem (J 15,10-14).

Biblia nazywa trwanie w Chrystusie, posiadanie Go, czy dogłębne poznanie Go - życiem wiecznym (J 15,4; 17,3; 1J 5,12). Są to obrazy pełnego zjednoczenia z Chrystusem, bo to jest w chrześcijaństwie najważniejsze. Podobnie prawdziwa miłość braterska, sprawiedliwe życie, pieczęć Ducha Świętego, czy Jego owoce dojrzewające w nas, albo odpowiednio przemieniony charakter są dowodem naszego trwania w Jezusie (1J 4,8; 2P 1,2-11; Mt 7,18-23; Hebr 11,6; 1J 1,4-6; 9-11; 3,8; 1Kor 6,8-10; Gal 5,13-25; Ap 22,15 itd.). Te fragmenty też pewnie są nam znane, ale zwykle zbyt długo się nad nimi nie zastanawiamy zakładając posiadanie zbawienia w oparciu o własne pragnienie lub przekonanie, nie widząc jak wysoko Boże Słowo stawia nam poprzeczkę. Zbyt pochopnie uznajemy, że one nas nie dotyczą.

Pokłosiem takiego lekkomyślnego myślenia jest fakt, że dzisiaj bardzo wielu ludzi uważa, że mają coś, czego tak naprawdę nigdy nie mieli, jak wierzący z Laodycei. Inni natomiast doświadczywszy prawdziwego duchowego nawrócenia poprzestają na tym, nie wzrastając dalej w wierze, albo odchodząc gdzieś na manowce wiary. Jedni i drudzy są w błędzie, czyli zostali zwiedzeni nie znając Pism, ani mocy Bożej, nie realizując Bożej woli co do swojego życia. Rozmijając się z prawdą, idą na zatracenie i jeszcze innych ciągną za sobą do piekła.

Przeróżne grupy chrześcijan i pseudochrześcijan nie mając wokół siebie właściwego punktu odniesienia, porównują się z katolikami, świadkami Jehowy, charyzmatykami, a nawet tradycyjnie wierzącymi zborami, dochodząc do wniosku, że wcale nie są od nich gorsze. Zapominają jednak, że otrzymanie życia wiecznego jest uzależnione od spełnienia warunków tej obietnicy, a nie od subiektywnej oceny, jak wypadają na tle innych ludzi. To również dotyczy nas samych, gdyż trudno jest nam przyjąć po latach bezowocnego trzymania się tradycji lub tzw. „taniej ewangelii”, że do nieba prowadzi wyłącznie droga krzyża, zwana też drogą prawdziwej miłości. Szczerze mówiąc chrześcijaństwo naszych czasów ani nie świeci w tym świecie, ani nie smakuje tak jak powinno, dlatego też nie przedstawia dla ludzi niewierzących większej wartości. Tymczasem w Biblii nie o takim chrześcijaństwie jest mowa. Jezus nie raz powtarzał, że droga do nieba jest wąska i niełatwa, chociaż z Nim słodka i lekka, bo takie jest Jego jarzmo.

Łk 14:33-35 bw "Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim. Dobrą rzeczą jest sól; jeśli jednak sól zwietrzeje, czym ją przyprawić? Nie nadaje się ani do ziemi, ani do nawozu; precz ją wyrzucają. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha."

Szczere oddanie Jezusowi Chrystusowi wszystkiego co mamy jest początkiem drogi zwanej uczniostwem, a nie czymś egzotycznym - tylko dla radykałów. Będąc własnością Chrystusa możemy zostać poddani procesowi oczyszczania z brudów tego świata i skłonności naszej grzesznej natury. Droga krzyża jest drogą umierania dla siebie, drogą wychowywania nas przez Boga, a czasami również drogą przeróżnych doświadczeń i cierpień. A jednak to piękna droga, błogosławiona i wspierana przez samego Boga. To kuźnia naszego charakteru i szkoła Ducha Świętego. To On bowiem czyni nas uczestnikami boskiej natury (2P 1,4). To czas przemiany i postępu w wierze, oraz prawdziwej radości, ale również pracy, trudu i łez. Jednak cel tego wszystkiego co nas spotyka jest nam dobrze znany. Napisano bowiem: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty.”

To proces upodabniania nas do Jezusa Chrystusa tak, abyśmy mając udział w Jego śmierci, mieli również udział w Jego zmartwychwstaniu i chwale (Flp 3,8-11). Widzimy więc wyraźnie, że chrześcijaństwo to nie pustka pomiędzy naszym nawróceniem a śmiercią, ale dynamiczny rozwój duchowy oparty o prawdziwe poznawanie Jezusa Chrystusa, zarówno poprzez Słowo Boże jak też bezpośrednie obcowanie z naszym Panem. Pozwólmy Jezusowi - bez obawy - by dokonywał w nas swojego dzieła. Jego zamiary względem tych, którzy do Niego należą są znane od bardzo dawna.

Ml 3:1-5 bw "Oto Ja posyłam mojego anioła, aby mi przygotował drogę przede mną. Potem nagle przyjdzie do swej świątyni Pan, którego oczekujecie, to jest anioł przymierza, którego pragniecie. Zaiste, on przyjdzie — mówi Pan Zastępów. Lecz kto będzie mógł znieść dzień jego przyjścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Gdyż jest on jak ogień odlewacza, jak ług foluszników. Usiądzie, aby wytapiać i czyścić srebro. Będzie czyścił synów Lewiego i będzie ich płukał jak złoto i srebro. Potem będą mogli składać Panu ofiary w sprawiedliwości. I miła będzie Panu ofiara Judy i Jeruzalemu jak za dni dawnych, jak w latach minionych. Wtedy przyjdę do was na sąd i rychło wystąpię jako oskarżyciel czarowników, cudzołożników i krzywoprzysięzców, tych, którzy uciskają najemnika, wdowę i sierotę, gnębią obcego przybysza, a mnie się nie boją— mówi Pan Zastępów."

To nie jest nowe przesłanie. Ogień jest nam ludziom tak czy inaczej pisany. W dużej mierze od nas zależy, czy będzie to ogień oczyszczający nas teraz, którego możemy doświadczyć w osłonie Ducha Świętego, co też zostało zapowiedziane przez Jana Chrzciciela (Łk 3,16), czy będzie to ogień niszczący, czyli kielich gniewu Bożego i jezioro ognia. Teraz jeszcze jest czas łaski, więc jeżeli ktoś pragnie zmienić swoje życie, to ma jeszcze taką możliwość, aby wołać do Boga o zmiłowanie nad sobą. Trzeba jednak najpierw zdać sobie sprawę z własnego zepsucia i beznadziejnego położenia przed Świętym Bogiem, jeżeli rozminiemy się z Jego ratunkiem dla nas – z Jezusem.

Ap 20:12-15 tpnt "I widziałem umarłych, małych i wielkich, stojących przed Bogiem; i zostały otwarte zwoje i inny zwój został otwarty, to jest zwój życia; i umarli z tych, którzy są zapisani w zwojach, zostali osądzeni według swoich czynów. I morze wydało umarłych, którzy w nim byli, i Śmierć, i Hades wydały umarłych, którzy w nich byli; i zostali osądzeni, każdy według swoich czynów. I Śmierć, i Hades zostały wrzucone w jezioro ognia. To jest śmierć druga. A jeśli ktoś nie został znaleziony jako zapisany w zwoju życia, został wrzucony do jeziora ognia."

Ap 18:4-6 tpnt "I słyszałem inny głos, mówiący z nieba: Wyjdźcie z niego, mój ludu, abyście nie byli współuczestnikami jego grzechów, i abyście nie otrzymali z jego plag. Albowiem jego grzechy sięgnęły aż do nieba, i wspomniał Bóg na jego niesprawiedliwe czyny. Oddajcie mu, jak i on wam oddawał, dwa razy tyle, oddajcie mu podwójnie według jego czynów; w kielichu, w którym nalewał, nalejcie mu podwójnie."

Ap 14:9-11 tpnt "I szedł za nim trzeci anioł, mówiąc potężnym głosem: Jeśli ktoś odda pokłon dzikiemu zwierzęciu i jego obrazowi, i jeśli weźmie znamię na swoje czoło lub na swoją rękę, To i on napije się wina Bożego wzburzenia, które jest zmieszane i nierozcieńczone w kielichu Jego gniewu, i będzie męczony w ogniu i siarce przed świętymi aniołami i przed Barankiem. A dym ich męki unosi się na wieki wieków, i nie mają odpoczynku we dnie i w nocy, ci, którzy oddają pokłon dzikiemu zwierzęciu i jego obrazowi, i jeśli ktoś przyjmuje znamię jego imienia."

Nie bądźmy jak te głupie panny z przypowieści, które wprawdzie czekały na przyjście Pana razem z mądrymi, ale nie miały wszystkiego co było im potrzebne. Olej do lamp tłoczony był z oliwek, które - jak nasze cielesne pragnienia - muszą zostać zgniecione, aby ich zawartość mogła wypłynąć. Nie wystarczy mieć trochę oleju w lampie, aby dostać się na ucztę weselną Baranka. Trzeba mieć również ten ukryty, niewidoczny dla innych zapas.

Odpuszczenie grzechów mamy za darmo, z łaski, ale podążanie drogą miłości, czyli krzyża, albo pełnego posłuszeństwa Chrystusowi ma już swoją cenę, którą jakby nie patrzeć, warto płacić (Heb 12,1-14; Iz 53,1-20).

Zastanówmy się więc, czy naprawdę idziemy drogą Jezusa Chrystusa, a jeżeli nie, to czy chcemy nią iść. Samo „Panie, Panie, ...” na sądzie nie wystarczy.

Spełnienie warunków naszego Przymierza z Bogiem ma ogromne znaczenie.

Tomasz JaśkowiecKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju