A A A
Objawienie z pierwszego czy trzeciego nieba?

Wdzięczny jestem Panu Bogu, że mogłem wzrastać w rodzinie i zborze ludzi głęboko wierzących, miłujących i bojących się Boga. Rodzice i zbór nauczyli mnie, że Słowo Boże jest święte i niewzruszone, i jest niezmiennym na wieki objawieniem Bożym. Nie na darmo nazywamy je Pismem Świętym.

Stąd nigdy nie próbowałem dyskutować z Bożym Słowem, podważać go, zmieniać, nawet gdy czegoś nie rozumiałem lub było ono sprzeczne z moimi poglądami. Kładłem to na karb mojego ograniczonego poznania. Nigdy nie ośmieliłbym się obwiniać Boga, Apostołów lub tłumaczy Pisma Świętego o to, że napisali brednie.

Okazuje się, że są ludzie, którzy nie mają z tym takich problemów, jak ja.

Przeczytałem na dość znanym portalu internetowym artykuł, który spowodował moje głębokie wzburzenie. Nie tylko z powodu szokującej treści, lecz z tego powodu, że zaliczono go do artykułu chrześcijańskiego, nauczającego, mądrego, wnikliwego.

Autor bierze na swój teologiczny warsztat Apostoła Pawła – niedościgłego ewangelistę i nauczyciela obdarzonego niezwykłą mądrością Bożą (2P 3,15-16).

Pisze, że w listach Pawłowych są objawienia, które można zakwalifikować jako objawienia z „trzeciego Nieba”. Są to rzeczy wyższej rangi, nie podlegające dyskusji, niezmienne, obowiązujące każdego i w każdym wieku.

Ale, uwaga! Są też w Listach objawienia, o których możemy powiedzieć, że są objawieniami z... „pierwszego Nieba” (to o dwa stopnie niżej...).

O! Szok! Nigdy o takich nie słyszałem.

Dalej autor – broniąc dobrodusznie Pawła – wyjaśnia, że Paweł pisząc je, miał w sercu zupełne przekonanie o słuszności tych objawień i nie miał wątpliwości, że są od Boga.

Jednak, nieszczęśnik, nie wiedział, że są to objawienia Boga z pierwszego Nieba. (Czyż jest więc tak, że Bóg z pierwszego Nieba jest inny niż z trzeciego?).

Czy Paweł napisał by te słowa dzisiaj? - pyta się autorytatywnie autor, pewien swoich argumentów.

Czy po Hitlerze i Stalinie napisałby, że wszelka władza jest od Boga? (Rz 13,1)

Czy dalej zakazywałby nauczać kobietom? (1Kor 14,34)

Czy zachęcałby niewolników do posłuszeństwa swoim panom? (Ef 6,5)

Pytania można mnożyć:

Czy zobowiązywałby niewiasty, by modliły się z nakrytą głową? (1Kor 11,5-6)

Czy dalej twierdziłby, że kobieta może ponownie wyjść za mąż dopiero po śmierci pierwszego męża? (Rz 7,2-3)

Po tych pełnych wątpliwości pytaniach, następuje szczyt „proroczego i namaszczonego” wywodu.

Kto – pyta autor – stoi na ramionach kogo? Czy Paweł stoi na naszych ramionach, czy to raczej my stoimy na ramionach Pawła? Oczywiste, że Paweł, jako żyjący 2 tys. lat temu stoi niżej, niż my. Mamy więc szerszy horyzont, stoimy wyżej, mamy... lepsze poznanie! (Rekord Guinnessa w zarozumialstwie - przeżywam kolejny szok...)

Chwała Bogu – woła w uniesieniu autor – że kościół (nie bacząc na to, co pisze Paweł) dostrzegł wiele „kobiet z duchem proroczym i Bożym namaszczeniem”, które nauczają w kościołach i na konferencjach.

Dowodzi to – zdaniem autora artykułu - że współczesny kościół stoi na barkach Pawła, a nie odwrotnie.

Hmmm... Moim skromnym zdaniem dowodzi to tylko tego, że kościół zboczył z drogi Prawdy i uwikłał się w ciernie pychy i buntu przeciw Bogu.

Dalej autor zalicza do objawień „pierwszego nieba” kilka rozdziałów (!) listu do Rzymian, ale o tym już nie będę pisał. W każdym razie wynika z tego „wspaniały” wniosek – jeśli coś ci nie pasuje w Słowie Bożym, zawsze możesz to uznać jako objawienie niższego, więc nieobowiązującego dzisiaj rzędu.

Na usta mimowolnie cisną się pytania:

Czy ten człowiek nigdy nie czytał, że „CAŁE Pismo przez Boga jest natchnione”? (2Tm 3,16). Listy Świętego Pawła też.

Czy nie czytał, że „słowo prorockie nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym”? (2P 1,19-21) Objawienie nie przychodziło ani z pierwszego ani z trzeciego nieba, lecz od Ducha Świętego.

To Apostołowie założyli fundament Kościoła Bożego, którego kamieniem węgielnym jest Jezus Chrystus (Ef 2,20).

Mogę się zgodzić z tym, że stoimy na ramionach Apostołów (w tym Pawła), lecz nie po to by lepiej widzieć, lub - broń Boże – widzieć inaczej!

Stoimy na nich, gdyż są one jedynym, prawdziwym, niezmiennym, Bożym fundamentem.

Przypatrzmy się temu, jak głęboko przeniknął dzisiaj do kościoła fałsz. Można powiedzieć, że rozsiadł się wygodnie, bezwstydnie i drwiąc z Boga, ciągle poszerza swoje wpływy.

Czy to tylko wina fałszywych nauczycieli i proroków?

Myślę, że w większej mierze przyczyną są harde serca ludzi, którzy chcą słyszeć to, co ucho łechce (2Tm 4,3-4). Takie nastawienie daje impuls temu, że pojawiają się fałszywi nauczyciele, którzy w zamian za popularność i ludzkie uznanie, głoszą fałszywą Ewangelię.

Ciągle dręczy mnie pytanie – jakim prawem taki artykuł pojawia się w chrześcijańskiej bibliotece? Nawet nie prawem rozbójnika. Janosik ponoć kradł pieniądze bogatym i dawał biednym. Tutaj ograbia się z czegoś więcej, niż z pieniędzy - z wiary, i w zamian daje się niewiarę. Niewiarę w autentyczność i ponadczasowość Bożego Słowa. To ze Słowa rodzi się wiara. A jak ma się rodzić, gdy Słowo... nie jest Słowem lecz fantazją Apostoła?

Bądźmy dalecy od takich nauk i takich nauczycieli.

Zachęcam do boju o wiarę, raz na zawsze świętym podaną (Judy w. 3). Wiarę opartą na Słowie Bożym a nie na wątpliwych i mętnych objawieniach.

Parafrazując powiem, że autor przy pisaniu wspomnianego artykułu nie miał objawienia ani z pierwszego, ani z trzeciego nieba.

Skąd więc? Odpowiedź - przez przyzwoitość - zostawiam czytelnikowi.  

Waldemar ŚwiątkowskiKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju