A A A
Życie w skrytości

„...dopóki nie przyjdzie Pan, który ujawni to, co ukryte w ciemności, i objawi zamysły serc..” 1Kor. 4,5

Są dwie sfery naszego życia: jawna i skryta. Obie ważne, obie rozległe.

Tak już jest w tym świecie, że sfera skryta jest naszą tajemnicą, jest tylko dla nas. Sfera jawna natomiast jest przeznaczona „na eksport”, dla innych. Dlatego dokładamy starań, żeby nasz „towar” był atrakcyjny i ładnie opakowany. Żeby się dobrze sprzedał...

Nie zawsze „towar” jest najlepszej jakości. Jest po prostu taki, jakimi sami jesteśmy. Ale w sferze jawnej można to jeszcze „podciągnąć”, dlatego czynimy starania, by naszą bylejakość ładnie oprawić. Czynimy to przez gesty, słowa, dobrą minę. 

Politycy zapewniają o tym, że problemy wyborców są ich życiowymi problemami. Z nimi (problemami) budzą się co poranek, z nimi chodzą i z nimi kładą się spać. Na spotkaniach witają się serdecznie, pozdrawiają, zapraszają na kampanię... Do wygranych wyborów... Potem okazuje się, że ich główny problem to własny brzuch i interes swojej rodziny...

Małżeństwa, często skłócone, na krawędzi rozwodu, w niedzielny ranek idą pod rękę do kościoła. Uśmiechnięci, szczęśliwi... Eksportują swój wizerunek.

W pracy większość udaje ludzi szczęśliwych, spełnionych, kochających rodzinę i żyjących dla niej. Po 15-tej z ciężkim sercem przekraczają próg domu...

Sfera jawna życia gwiazd w świecie filmu czy polityki wygląda wspaniale – uśmiech, pełnia szczęścia, spełnione marzenia... Rzeczywistość jest najczęściej bardzo ponura: rozwody, uzależnienia, kryzys psychiczny...

Świat zgodził się na to, by ocenie podlegała tylko sfera jawna. Dlaczego? Przecież nie jest to ocena obiektywna ani prawdziwa? Ale świat wyszedł chyba z tego przekonania, że jeśli ma się pokazywać okropność, hańbę i nędzę – to lepiej oszukiwać samego siebie i raczyć się „obrazami – reklamami”. A one przekonują, że prezentowane rzeczy są najlepsze, najkorzystniejsze, najdoskonalsze i najpiękniejsze. Świat żyje w pełnej obłudzie.

Taka obłuda jest również realnym zagrożeniem dla Kościoła i dla każdego wierzącego z osobna. W Biblii znajdujemy wiele przykładów obłudy, a już „wzorcowym” jest zbór w Laodycei. Ich „towar eksportowy” był przedniej marki („bogaty jestem, niczego nie potrzebuję”), ale rzeczywistość była przerażająca: „nędzarz i biedak, ślepy i goły”. Obj. 3,17

Słowo Boże poucza nas jasno i wyraźnie: Pan Bóg patrzy równocześnie na sferę jawną i skrytą. Ważniejsza (!) jest dla Niego sfera skryta. Dlatego, jeżeli jest rozdźwięk między sferą jawną a skrytą – Bóg odrzuca jawną a pozostawia skrytą. 

Pan Bóg nie zwraca uwagi na „reklamę”!

Pan Jezus wyróżnił ubogą wdowę, która wrzuciła do skarbnicy dwa grosze, bo strona skryta była zgodna z jawną.

„Lud ten czci mnie swoimi wargami, lecz serce jego jest daleko ode mnie” Iz. 29,13. Pan Bóg nie przyjął tak wyrażanej chwały, bo to, co zewnętrzne nie miało pokrycia w tym, co było wewnątrz.

„Rozdzierajcie swoje serca, a nie swoje szaty” Joel 2,13. I w tym przypadku pokuta „na eksport” nie pokrywała się ze stanem ich serca.

Wielu wierzących jest dzisiaj zadowolonych, jeśli ich jawna sfera jest dobrze widziana przez ogół, jeśli ma wysokie noty. Często jednak towarzyszące temu ukryte życie przedstawia opłakany widok. Skoro wiemy, że Pan Bóg będzie sądził „wszystkie rzeczy skryte” (Rzym. 2,16), powinniśmy przyłożyć szczególną wagę do naszego życia w skrytości. Trzeba pilnować swojego serca bardziej niż czegokolwiek na świecie. Przyp. S. 4,23. 

Tylko Bóg wie (prócz nas, oczywiście!), kto kłócił się rano w rodzinie, a po zakończonym nabożeństwie uśmiecha się do wszystkich i gra rolę szczęśliwego, i pełnego pokoju dziecka Bożego.

Tylko Bóg wie, kto w sobotni wieczór pił z nieczystych źródeł tego świata, a w niedzielę sprawia wrażenie, że jest zachwyconym przynajmniej do trzeciego nieba...

Tylko Bóg wie, że w sercu nosimy gniew i zazdrość do kogoś ze zboru, a przy oficjalnych spotkaniach gramy uprzejmego, serdecznego chrześcijanina.

Tylko Bóg wie, kto przez cały tydzień zabiegał o swój byt, o swoje interesy, a w niedzielny ranek ledwie „wyrwał” dwie godziny i przyszedł dać Bogu przysłowiową „świeczkę”.

Tylko Bóg... Ale to wystarczy!! Dzisiaj nikt więcej nie musi tego wiedzieć. Wystarczy, że On wie! I zgodnie z Bożym Słowem przyjdzie czas, że to, co było skryte – zostanie objawione. Wszystko to, co było szeptane na ucho – będzie ogłoszone na dachach!! Łuk. 12,3.

Na podstawie dwóch sfer, jawnej i skrytej, będziemy sądzeni.

Ileż wtedy będzie wstydu, ile płaczu, ile trwogi?!

Pewien człowiek miał widzenie: skończył się czas jego wędrówki na ziemi i przyszedł do niego Pan. Ów chrześcijanin zaprosił Pana Jezusa na zasiane przez siebie pola.

„- zobacz, Panie Jezu, ile świadczyłem o Tobie – rzekł, pokazując spory kawałek obsiany pszenicą.

„- a to poletko, to posiew moich modlitw za zgubionymi duszami, za swoimi współbraćmi, za rodziną”

„- tu zaś posiew moich materialnych rzeczy, które łożyłem na Twoją sprawę”.

Mówiąc to, patrzył z oczekiwaniem na Jezusa, oczekując pochwały.

„- Dobrze, synu - odpowiedział Pan - ale chodź, chcę ci pokazać jeszcze inne pola. Też twoje...”

I zaprowadził go w ustronne miejsce. Były tam wielkie pola porośnięte chwastami. Kiedy to zobaczył – zbladł. Odgadł, że to również jego posiew: wiele razy krytykował, obmawiał, plotkował. W sercu chował urazę, pychę, nieczyste myśli.

Nie myślał, że to również wzejdzie...

„Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie” Gal. 6,7

Za wierne i bogobojne skryte życie raczej nie otrzymuje się pochwały od ludzi. Naszej wewnętrznej czystości nie dojrzą ludzkie oczy, lecz na pewno dojrzy ją Bóg. Czytamy, że oczy Pana przeszukują całą ziemię, by znaleźć tych, którzy szczerym sercem są przy Nim. 2Krn. 16,9

Za wytrwałą walkę z pokusami i pożądliwościami, prowadzoną w skrytości, nie otrzymamy medalu na tej ziemi, lecz otrzymamy wieniec chwały z rąk Pana!

Nasze życie prowadzimy nie przed ludźmi, lecz przed Bogiem. Dlatego nieustanną modlitwą do Boga winno być wołanie o czystość serca, czystość myśli i czystość życia. Chodzi o to, by nasze wewnętrzne życie zostało zmienione, oczyszczone i uświęcone. By stało się podobne do życia Chrystusowego.

Nie chodzi o to, by być kimś wielkim wobec ludzi. Raczej o to, by być miłym Bogu. Nie ważne, czy ludzie mówią o nas dobrze – ważne, co o nas myśli Bóg.

Jeśli skryte życie będzie zanurzone w Bogu, sfera jawna będzie tego wiernym odzwierciedleniem. Taka „jedność” przynosi Bogu chwałę, a nam zysk. Wtedy jesteśmy „zapaloną świecą”, którą stawia się na świecznik, by świeciła innym. Mt 5,15

O tej ważnej zasadzie, że Pan Bóg widzi i ocenia wszystko, wiedzieli nasi poprzednicy w wierze: 

- wiedział o tym Józef, dlatego uciekł od grzechu nieczystości,

- wiedział Mojżesz, dlatego zrezygnował z przemijającej rozkoszy grzechu, jaką stwarzał mu Egipt,

- wiedzieli hebrajscy młodzieńcy, stąd decyzja, by odrzucić potrawy stołu króla pogańskiego,

- wiedział Paweł, dlatego wszystko uznał za śmiecie.

Nie warto zadowalać się tym, że nikt w zborze nie może nam nic zarzucić. Wtedy przychodzi pokusa, by sobie trochę pofolgować, by zaniechać modlitwy i czuwania. Apostoł Paweł powiedział: „Albowiem do niczego się nie poczuwam, lecz to mnie jeszcze nie usprawiedliwia, bo tym, który mię sądzi, jest Pan.” 1Kor 4,4. 

Meta naszego duchowego biegu nie znajduje się tam, gdzie ludzie już nic złego nie mogą o nas powiedzieć. Oni widzą tylko sferę jawną, a nie widzą naszego wnętrza. Nasza meta znajduje się tam, gdzie osiągniemy... doskonałość! (1J 3,3)

Już w niedalekiej przyszłości będzie można zobaczyć różnicę pomiędzy tymi, którzy poprzestają na stworzeniu dobrego wizerunku tylko w sferze jawnej, a tymi, którzy biegną dalej, podporządkowując woli Bożej również swoje wnętrze.

Wymowną tego ilustracją jest podobieństwo o 10 pannach.

Pięć głupich zadowoliło się tym, że ich lampy świeciły. Kiedy nikt z ludzi nie mógł im nic zarzucić, zatrzymały się w swoim biegu.

Mądre panny wiedziały, że mieć dobre imię wśród ludzi to za mało. One biegły wytrwale dalej. Gdy inni głośno święcili swoje duchowe sukcesy, one dalej pracowały, nie ustając w modlitwie i uświęceniu. Często słyszały kpiny i żarty na temat swojej pobożności. Ale tym się nie przejmowały. One dobrze wiedziały, gdzie kończy się ich bieg.

Tak, to były prawdziwie mądre panny. 

Jakże mądrą i potrzebną również dzisiaj, jest modlitwa Dawida: „Badaj mnie, Boże, i poznaj serce moje, doświadcz mnie i poznaj myśli moje! I zobacz, czy nie kroczę drogą zagłady, a prowadź mnie drogą odwieczną!” Ps. 139,23-24.

A gdy „przyjdzie Pan, który ujawni to, co skryte w ciemności, i objawi zamysły serc; wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga”!


Waldemar ŚwiątkowskiKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju