A A A
Dodatek czy absolut?

 „Słuchaj, Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie!” 5M 6,4

„Tak mówi Pan, Król Izraelski i jego Odkupiciel, Pan Zastępów: Ja jestem pierwszy i Ja jestem ostatni, a oprócz mnie nie ma Boga” Iz 44,6.

Normalny chrześcijanin, który swoje normy czerpie ze Słowa Bożego, który poznał Boga wskutek osobistego objawienia, a dodatkowo poznanie to potwierdziła i utrwaliła mu wiara przekazana przez duchowych ojców (por 1Kor 4,15 i Judy w.3) jest zaszokowany, a raczej przerażony tym, jak postrzegany jest dzisiaj Pan Bóg przez wielu ludzi mieniących się chrześcijanami.

Otóż jest to Bóg, który nigdy się nie gniewa, nie karze za przewinienia (ponieważ kiedyś ukarał za nasz grzech swego Syna) i niczego nie żąda - by czasem nie popsuć nam dobrego humoru. Ten Bóg z dobrotliwym uśmiechem zaprasza nas do swego Królestwa, oferując o wiele więcej pieniędzy, powodzenia i szczęścia, niż mamy go w tym świecie. Jest wprost zachwycony, jeśli – po głębokim namyśle i „rozsądnej analizie”– zdecydujemy się na wybór życia wiecznego zamiast piekła. Nowe narodzenie z Ducha i Prawdy zastąpiło: wyznanie, zaproszenie Jezusa do serca, decyzja lub tylko podniesienie ręki.

Szczęście jest obopólne: całe Niebo cieszy się z jednego grzesznika, a ludzie cieszą się gdyż wydaje im się, że dołączyli Jezusa do swojego życia, do swoich planów, do swoich skarbów.

Nie wyobrażają sobie, by Jezus miał zmienić ich tor życia, ich drogę, by miał wpłynąć na życiowe wybory, rozkazać wyrzec się swoich wartości.

Nie zgadzają się, by ich zawrócił, by powiedział stop. Jak to – miłosierny Jezus i jakieś żądania?

Mężczyźni - na przykład - nie wyobrażają sobie, by mógł im zabronić... oglądnięcia meczu finałowego w pucharze świata. Jak to? Przecież ogląda to cały świat!

Kobiety zaś nie wyobrażają sobie, żeby (to też tylko przykład!) zabronił im ubierania obcisłych lub przykrótkich ciuchów. Jak to? Wszyscy to noszą i jest to na topie! Czy Bogu może się nie podobać mój ubiór?

Dzisiaj Bóg jest rozumiany raczej jako dobrotliwy staruszek, który myśli tylko o tym, czym jeszcze obdarzyć swoje dzieci – niczego od nich nie żądając.

Tak, żyjemy w czasach podobnych do pewnego biblijnego zdarzenia na pustyni. Gdy Mojżesz długo nie wracał ze spotkania z Bogiem, Izraelici szybko wymyślili sobie boga według własnego wzoru. Boga, który w pełni ich satysfakcjonował i dawał szczęście.

Na takiego boga chętnie daje się pieniądze i złote klejnoty, i gorączkowo oczekuje odsłonięcia pomnika, a gdy wszystko już jest gotowe – jest dużo radości, tańców i wiwatowania! (zob. 2M 32,1-6).

Współczesne obrazy z tych rozhukanych, wiwatujących, skaczących i tańczących zgromadzeń, są jakby żywcem przeniesione z tamtego wydarzenia. Ci rozbawieni ludzie mają nadzieję, że oprócz życia wiecznego, Bóg da im jeszcze pieniądze, zdrowie, dom, pozwoli spełniać swoje upodobania i żyć swoim życiem...

Tak, to niezły interes – mieć wszystko i na dodatek Niebo. Tyle, że takiego „interesu” nie zrobi się z tym Bogiem, który włada Niebem...

Jedną z przyczyn takiego wizerunku Boga jest to, że do współczesnego kościoła napływa wielu ludzi, rzekłbym – z innej kultury. Kultury świata – starej, „prehistorycznej”, a więc prymitywnej.

Ta kultura, to powszechne zepsucie – do szpiku kości. Powszechne zdrady, cudzołóstwo, wszeteczeństwo, rozwody i ponowne związki, a poza tym pożądanie wielu rzeczy: pieniędzy, sławy, rozrywek, seksu, „romansów”. W tej kulturze normalne są kłótnie w małżeństwie prowadzące do nienawiści i zdrady, „chodzenie ze sobą” i seks przedmałżeński, kolejne związki, wszelkie nałogi, miłowanie siebie, egoizm itd.

Tak „wychowani” (a raczej zdegenerowani przez świat) ludzie, przychodząc do kościoła nie wiedzą nic o Bogu i Jego Prawie. Nie wiedzą o tym, że Bóg ustanowił niezmienne Prawo, które np.: nie zezwala na rozwód, na powtórne małżeństwo. Nie wiedzą, że cudzołożnicy i wszetecznicy nie odziedziczą Królestwa Bożego. A co najgorsze – nikt im tego nadal nie mówi! A jeśli nawet ktoś próbuje, lecz czyni to nieśmiało – spotyka się z gwałtownym sprzeciwem:

- „Co? Bóg tego zabrania? Bóg chce, bym całe życie był samotny! O czym mówisz, człowieku?! Chyba ci się w głowie pomieszało!”

I tak tworzy się innego Boga – nie tego opisanego w Biblii, lecz Boga wystruganego według ludzkiego „wzoru”. Boga, który idzie na wszystkie ugody, choćby stało to w wyraźnej sprzeczności ze Słowem. Boga, który ma zadowolić wszystkich. Boga, który musi się zgodzić na to, że kobiety będą ubrane nieprzyzwoicie, mężczyźni będą upodabniać się do idoli świeckich a młodzież (w tzw. okresie buntu) będzie miała prawo do przeżycia wszystkich ofert świata (potem, syci świata, łaskawie „nawrócą się”).

Boga, który musi przyjąć jako chwałę płytkie piosenki zamiast duchowej, płynącej z głębi poruszonego serca modlitwy. Boga, któremu musi wystarczyć wizyta wiernego tylko na niedzielnym nabożeństwie, bo resztę czasu zajmują mu super pilne sprawy.

Bóg musi się z tym pogodzić, bo czy ma jakieś inne wyjście?

W ten sposób (pseudo)chrześcijaństwo staje się jedną z wielu religii, którym przewodzą martwi bogowie, wystrugani według wyobrażeń ludzkich. I żyje takim samym życiem jak wszystkie pozostałe religie. Mdłym, nudnym, byle jakim. Poruszyć i ożywić może tą religię tylko... czadowa muzyka, dobre widowisko lub niezwykłe „działanie ducha”.

„Zaiste Ja, Pan, nie zmieniam się...” Mal 3,6

Boga nie można zmienić, nie można przemalować, nie można „dostroić” do dzisiejszej rzeczywistości.

Bóg jest absolutem! „Pan jedynie”!

Świat stworzył wiele absolutów w różnych dziedzinach. Jednak ani świat, ani cały wszechświat nie zna większego absolutu, niż Bóg! Tak naprawdę – jedynego absolutu!

W 1Kor 15,28 czytamy: „ ...aby Bóg był wszystkim we wszystkim”!

Pan Bóg, przedstawiając się Izraelowi już na wstępie stwierdza: „ Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego, z całej duszy swojej, i z całej siły swojej” 5M 6,5.

Pan Jezus zapytany o największe przykazanie potwierdza te słowa, dodając jeszcze: „... i z całej myśli swojej” Mt 22,37.

Całego, całej, całej....

To gdzie jest tu miejsce na miłowanie (choć trochę) siebie samego, swego życia? Gdzie miejsce na swoje plany i dążenia, na swoje „skarby serca”? Gdzie miejsce na swoją intymność w myślach – tę pozbawioną obecności Boga?

Jak traktujemy Pana Boga? Jak postrzegamy Jego Syna, Jezusa Chrystusa, w którym Bóg złożył cały Swój autorytet, Swoją chwałę, moc, mądrość, świętość?

Oczywiście chlubimy się Bogiem, chlubimy się Jezusem, stawiamy ich na pierwszym miejscu. Nikt nie jest ważniejszy, nikogo bardziej nie miłujemy!

Lecz czy nie jest czasem tak, że Bóg/Jezus Chrystus jest:

  • najpiękniejszą ozdobą - w posiadanej już kolekcji innych ozdób?

  • najdroższym skarbem - wśród innych skarbów?

  • najbardziej ulubionym - wśród innych ulubionych?

  • największą miłością - wśród innych miłości?

Musimy pamiętać, że Bóg prócz siebie, nie godzi się na żaden inny skarb! Nie będzie dzielił miłości z kimkolwiek.

Mówi o tym wielokrotnie (zob. 2M 20,5; 5M 4,24; Joz 24,19; Jk 4,5).

Jest coś, co powinno przejmować nas dreszczem – jedno z Imion Boga brzmi: „Zazdrosny”! 2M 34,14.

Bóg jest wszystkim! Jezus musi być wszystkim! Jedynym skarbem, jedyną ozdobą, jedyną miłością!

Oby usłyszał to świat, który w swojej hardości ustanowił swoich bogów...

Oby usłyszał to Kościół, który umieścił na Bożych dziedzińcach swoich bożków, swoje obyczaje, swoje zrozumienie sprawiedliwości i miłości. Który pozwala na stawianie świeckich atrybutów w Świątyni Boga, który nie widzi nic złego w tym, że ludzie przemycają swoje stare skarby do nowego życia z Chrystusem.

Jest bardzo pouczająca lekcja, zapisana w Biblii, dotycząca przemycania dawnych bożków do nowego życia (zob. 1M 31,22-35):

Gdy Jakub uciekł od Labana ze swoimi żonami, nie wiedział, że Rachela skradła bożki z domu swego ojca.

Kiedy dogonił go Laban i oskarżył o kradzież bożków, Jakub oświadcza: „... ten, u którego znajdziesz bożki swoje, niech umrze!” w. 32. Nie wiedział, że tym samym wydaje na śmierć ukochaną żonę.

Warto to zapamiętać: miłość do starych bóstw prowadzi do śmierci!

Rachela ocalała, gdyż poszukiwania prowadził człowiek...

Bóg nie musi szukać – On wszystko widzi!

Sprawdź więc, jakiemu Bogu służysz – Prawdziwemu, czy temu, którego sobie wystrugałeś? (zob. Jr 10,1-16)

Jeśli chcesz służyć Bogu, którego Imię brzmi: „Zazdrosny” - musisz oddać mu wszystko, co było ci drogim, co miłowałeś.

Masz być świętym, a nawet z odrobiną kurzu świata – nie możesz nim być.

Czy to brzmi zachęcająco, czy zniechęcająco?

Oczywiście, że zachęcająco.

Wtedy w pełni przysługuje mi prawo, by być nazwany synem Bożym! Alleluja!

Waldemar ŚwiątkowskiKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju