A A A
Boży dar - życie czyste i święte

„Wyrzućcie go do ciemności...” Mt 22,11-14

O tym fragmencie podobieństwa o uczcie weselnej pisze się bardzo mało, a w kazaniach pomija się go prawie całkowicie. Może dlatego, że traktujemy go jako szczegół w całej historii opowiedzianej przez Jezusa. Szczegół nieciekawy, niesympatyczny. Może nawet wydawać się, że król zachował się niewłaściwie, zbyt surowo. Jakże to – najpierw zaprosić, a potem... wyrzucić? Może nie umiemy sobie tego wytłumaczyć? Bo jest to wyraźny kontrast z całością: miłe i piękne jest to, że król zaprosił na wesele swego syna wszystkich – złych i dobrych, nędzarzy i biedaków, brudnych i obdartych, ludzi bez szans na dobre życie, zapomnianych i opuszczonych. Dobrze wiemy, że my też byliśmy wśród nich... Szczęśliwi jesteśmy, że Pan Bóg nie pominął nas, lecz wezwał na wesele.

W tej miłej atmosferze jakże szorstko a nawet przerażająco brzmi wyrok króla wobec jednego z zaproszonych (Tak! On też był zaproszony!):

„Zwiążcie mu nogi i ręce i wyrzućcie go do ciemności zewnętrznej; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (w. 13).

To napełnia nas lękiem – dlatego uciekamy od rozważania tego wydarzenia, nie chcemy poznać całej prawdy. Pocieszamy się: „to jakiś jeden dziwny przypadek, wyjątek. Co on może znaczyć wobec całej rzeszy zaproszonych, wypełniających salę weselną? Otrząśnijmy się i zapomnijmy o tym przykrym incydencie.”

Jednak następne słowa Jezusa powinny stanowczo zatrzymać nas w takim myśleniu:

„Albowiem wielu jest wezwanych, ale mało wybranych” (w. 14).

Te słowa zmieniają proporcje!

Wyrzuconych będzie wielu, a tych, którzy pozostaną na weselu – będzie mało! To nie wyjątki będą wyrzucone, raczej wyjątki wejdą na wesele... Co nie zmienia faktu, że sala będzie zapełniona do końca! Bóg o to zadba! Gdy kiedyś Eliasz myślał, że został sam na świecie jako wierny sługa Boży, Bóg mu powiedział: „zostawiłem sobie siedem tysięcy...” Rz 11,4. Gdy Święty Apostoł Jan widzi zbawionych w Niebie, pisze: „tłum wielki, którego nikt nie mógł zliczyć”! Alleluja!

Cena tego, że Bóg nie jest sentymentalny i pobłażliwy, jest trudna do wyobrażenia, ogromna:

  • „w owym dniu wielu mi powie... A wtedy im powiem: Idźcie ode mnie precz...” Mt 7,22-23

  • „oto ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” Łk 13,30.

Warto więc poważnie zastanowić się nad tym, co było przyczyną odrzucenia jednego z zaproszonych.

Brak szaty weselnej... Czym więc jest szata weselna, jaka jest rzeczywista przyczyna dramatu tego człowieka?

Wielu myśli, że biała szata (weselna szata) zostanie im dana w dniu, gdy Pan Jezus przyjdzie po swoją Oblubienicę. To sugeruje, że chodzi tu rzeczywiście o jakąś szatę, pochodzenia niebiańskiego, o której teraz nie mamy żadnego pojęcia. Leży gdzieś na półce w Niebie i czeka na ten jeden moment.

Ktoś, kto podpiera się wyłącznie myślą teologiczną powie, że biała szata oznacza odrzucenie własnej sprawiedliwości i zaakceptowanie sprawiedliwości Jezusa. Ten nieszczęsny człowiek nie chciał przyjąć dzieła zbawienia dokonanego w Chrystusie, lecz myślał, że może ucztować w oparciu o swoją sprawiedliwość. Jest to oczywiście prawdą, lecz nie do końca usuwa nasz niepokój jaki budzi się w sercu, gdy patrzymy na dramat tego człowieka.

Gdy czytamy Słowo Boże, widzimy, że sprawa z szatą ma się inaczej.

Jest tak jak w przytoczonej wyżej przypowieści – szatę dostajemy razem z zaproszeniem. Większości z zaproszonych nie byłoby stać na szatę, lecz ten, który zapraszał – wręczał ją za darmo. Tak więc człowiek, który przyszedł na wesele bez szaty weselnej, nie był nieszczęśliwym biedakiem, którego nie było na nią stać, lecz okazał się ignorantem, lekceważącym króla i jego wymagania.

My również otrzymaliśmy szatę razem z zaproszeniem. Gdy narodziliśmy się na nowo – otrzymaliśmy białą szatę:

  • nasze grzechy (brud) zostały zmyte krwią Jezusa,

  • otrzymaliśmy nowe (mięsiste) serce, zamiast kamiennego,

  • sumienie nasze zostało oczyszczone i obudzone,

  • Bóg dał nam Swego Ducha,

  • z ciemności zostaliśmy przeniesieni do światłości Bożej.

Można by jeszcze wymieniać długo, lecz Słowo Boże pięknie to określa: „stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” 2Kor 5,17. Chwała Bogu! To odrzucenie łachmanów starego życia i otrzymanie nowej szaty!

Popatrzmy dalej: w Objawieniu Św. Jana czytamy: „lecz masz w Sardes kilka osób, które nie skalały swoich szat, więc chodzić będą ze mną w szatach białych, dlatego, że są godni” (3,4)

Widzimy więc, że szaty są już dane i należy dbać o to, by ich nie skalać. W kontekście całego listu wyraźnie widać, że skalać (zanieczyścić) szaty można przez grzech. Stąd Boża rada: „pamiętaj więc, czego się nauczyłeś i co usłyszałeś, i strzeż tego” (w. 3).

I jeszcze jeden przykład - w tej samej Księdze czytamy: „Błogosławiony ten, który czuwa i pilnuje szat swoich...” Obj. 16,15

Tak więc szata nie leży gdzieś na półce - w Niebie, lecz jest nam dana w tym życiu, byśmy w niej chodzili. Nie jest też jednorazową akceptacją jakiegoś faktu. Uczta weselna nie oznacza jednej, krótkiej imprezy, po której pozostają tylko miłe wspomnienia. Oznacza ciągłe życie z Bogiem, społeczność w Duchu Świętym. Zaproszenie na ucztę weselną to zaproszenie do życia z Chrystusem i w Chrystusie. Nowe życie. Czyste – jak weselna szata.

Biała szata oznacza życie czyste i święte. Inne, nowe – dotąd nam nie znane.

To Boże życie, które Bóg wzbudził w nas, gdy narodziliśmy się na nowo. To życie zgodne z Bożą sprawiedliwością, z Jego przykazaniami.

Wielu w tym momencie powie - „ Nie! Nie mogę wieść świętego życia. Tak, jak ci zaproszeni nie mogli kupić szaty tak i mnie nie stać na święte życie! Gdyby to było prawdą – musiałbym otrzymać święte życie w darze”.

I tu zgadzamy się w 100 procentach. Święte życie trzeba otrzymać w darze, gdyż nas na to nie stać.

Pozwól, że zapytam – a czy nie jest tak, że je otrzymałeś? Czyżbyś nie rozumiał, że święte życie otrzymujesz w darze?

Nie tylko przebaczenie jest Bożym darem, nie tylko odpuszczenie grzechów jest darmo. Czyste i święte życie też jest Bożym darem dla ciebie! Nowe życie w Chrystusie – jest Bożym darem!

Prorok Izajasz woła w wielkiej radości (61,10):

  • „oblókł mnie w szaty zbawienia” - to przebaczenie, pojednanie i darowanie życia wiecznego,

  • „przyodział mnie płaszczem sprawiedliwości jak oblubieńca” - sprawiedliwość, to czyste i święte życie.

„Oblókł” i „przyodział” - dwa wielkie i kosztowne dary Boże dla nas!

Apostoł Paweł pisze w Ef 2,10 (wcześniej zastrzegając, że zbawieni jesteśmy nie z uczynków): „Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili”.

Tak więc to Boże dzieło - a nie nasza sprawiedliwość. Nie musimy wysilać się, by stworzyć Bożą sprawiedliwość – było to bezskuteczne przez całe wieki. Bóg o tym dobrze wiedział, dlatego stworzył nas do dobrych uczynków – a nie nakazuje mozolnie i bezskutecznie wysilać się. Do nas należy tylko wytrwale w nich (dobrych uczynkach) chodzić. Tak, jak kilka (szkoda, że tak niewiele!) osób w Sardes. Tak, jak wspomniany gość weselny – winien chodzić w szacie weselnej, którą otrzymał w prezencie. Zignorowanie tego sprawiło, że stracił... życie wieczne!

Przy okazji: współczuję tym, którzy naukę o sprawiedliwości oraz troskę o czyste i święte życie kwitują krótko i pogardliwie - „uświęceniowcy”. Jeśli się nie upamiętają i nie wejdą w życie Chrystusowe, jeśli nie będą chodzić w białych szatach...

Nie bądźmy ignorantami, jak ten, który za lekceważenie wymagań Bożych został wyrzucony w

ciemności zewnętrzne.

Dlaczego więc tak trudno o święte życie wśród chrześcijan? Dlaczego tak wielu męczy się w swojej bezsilności, wielu straciło wiarę w to, że można żyć sprawiedliwie?

Odpowiedź jest tak prosta, że aż poraża: nie przyjęli Bożego daru!

Tak, jak wielu ludzi w tym świecie nie przyjęło daru zbawienia. Czy dlatego, że jest to za trudne, ponad ich siły? Nie! Nie ma przecież nic prostszego – powie każdy zbawiony.

Tak samo ma się sprawa z drugim Bożym darem – czystym i świętym życiem.

Wydaje mi się, że widzę zdziwione miny i zmarszczone czoła niektórych czytelników...

„To niemożliwe - takie proste? Coś musi się za tym kryć!”

Jest to proste! A czy coś się za tym kryje? Raczej nie, gdyż Pan Jezus nigdy się z tym nie krył, nigdy tego zawile i niezrozumiale nie mówił.

Aby być w porządku, muszę o tym przypomnieć.

Wracając do ludzi w świecie, którzy „nie mogą” przyjąć zbawienia. Mówią, że to za trudne, że nie dla nich. Chociaż to bardzo proste i nic nie kosztuje – jednak wymaga jednego: wymaga pokuty,

czyli wyznania i porzucenia grzechu oraz wiary w Jezusa. Inaczej daru zbawienia się nie otrzyma.

Tak samo z drugim darem – sprawiedliwego życia.

Żeby było łatwiej to zrozumieć, przypomnijmy sobie kilka oczywistych faktów:

  1. sprawiedliwość Boża a sprawiedliwość nasza, to dwa przeciwne bieguny. Nasza jest jak szata splugawiona...

  2. nie znaliśmy „uczynków sprawiedliwości” i nigdy ich nie czyniliśmy,

  3. miłujemy siebie ponad wszystko, miłujemy „swoje” życie,

  4. kochamy świat i to co jest na świecie,

  5. nie umiemy czynić dobrze, nie mieszka w nas nic dobrego, nasza stara natura ciągle pcha

nas do grzechu.

Każda z wyżej wymienionych rzeczy skutecznie niweczy próby życia wg Bożej sprawiedliwości.

Każda jest jej zaprzeczeniem i zawziętym wrogiem.

Żeby wziąć „płaszcz sprawiedliwości” czyli czyste i święte życie, trzeba:

ad.1. porzucić „swoją” sprawiedliwość (Flp 3,9),

ad.2. zacząć uczyć się życia jakie wiódł Pan Jezus (Mt 11,29),

ad.3. znienawidzić „swoje” życie (J 12,25),

ad.4. nie miłować świata (1J 2,15),

ad.5. zaprzeć się siebie, wziąć swój krzyż, by na nim umierało codziennie moje JA (Łk 9,23-24).

Jeśli w naszym życiu ma miejsce jakikolwiek grzech, jeśli bronimy „swego” (np. w małżeństwie), jeśli miłujemy siebie (pycha, zarozumiałość, egoizm), jeśli miłujemy cokolwiek ze świata, jeśli nie wydaliśmy sądu na swoje JA – czyste i święte życie jest niemożliwe. Nie dlatego, że za trudne.

Odrzucamy Boży dar...

Wspomniany człowiek, na weselu – owszem - chciał być, lecz nie chciał zrzucić swoich brudnych szat i przyoblec szaty darowanej przez króla.

Wielu jest wezwanych i owszem – przyjmują z radością zaproszenie, lecz niewielu chce porzucić swoje stare życie, grzech i świat.

Niech ta przypowieść będzie ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy myślą, że Król nie zwróci uwagi na brak szaty. Dla tych, którzy twierdzą, że ważne jest tylko serce, a uczynki nie są już tak ważne.

Na pytanie: „jak tu wszedłeś?” - oniemieją. Zrozumieją, że ich głupota i brak szacunku dla Boga i jego przykazań doprowadziły do tragedii.

A zbawienie było tak blisko...

Bóg nigdy nie krył swoich planów odnośnie swojego ludu. Już przez Izajasz oznajmia: „A twój lud będą stanowić tylko sprawiedliwi... dzieło moich rąk” Iz 60,21. Choćby z tego fragmentu wyraźnie widać, po czyjej stronie jest odpowiedzialność za „dzieło”.

Nie do nas należy „wysilać się na sprawiedliwość” (jak określają świętość jej przeciwnicy).

Do nas należy nauczyć się jej od Chrystusa! Amen!

Początek nastał z chwilą pojawienia się Jana Chrzciciela: „On to pójdzie przed nim w duchu i mocy Eliaszowej... przygotowując Panu lud prawy” Łk 1,17.

„Lud prawy” to nie ten, który w codziennym życiu popełnia wiele nieprawości, lecz jest „przykryty sprawiedliwością Jezusa”.

„Lud prawy” to lud „chodzący w dobrych uczynkach” Ef 2,10. To lud, którego świętość wyraża się „we wszelkim postępowaniu” 1P 1,15.

Chwała niech będzie Panu Bogu, że zrodził nas na nowo i dał Ducha Świętego, byśmy w Jego mocy mogli wieść czyste i święte życie!

Waldemar ŚwiątkowskiKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju