A A A
Głos na pustyni

„Głos wołającego na pustyni: Gotujcie drogę Pańską; prostujcie ścieżki jego” Mk 1,3.

Dlaczego na pustyni? Na bezludziu? Czy to na pewno dobre miejsce?

Czego można spodziewać się na pustyni? Czego dobrego?!

Nie ma chyba miejsca bardziej odstraszającego, niż pustynia. Upał nie do wytrzymania, brak cienia i - śmiertelny w skutkach brak wody.

Pustynia Judejska, to obraz naszego ziemskiego życia. Z powodu naszych grzechów jesteśmy oddaleni od Boga, od jego obfitości, radości i odpocznienia. Brakuje nam cienia, tęsknimy za Edenem. Życie ludzi, jeśli nie są pojednani z Bogiem, przypomina wielką, przerażającą pustynię, z której nie ma wyjścia.

Ciągle próbujemy uciekać przed pustynią, gdyż nas przeraża. Wybieramy miejsca gwarne – nawet gdy tchną zaduchem i potem, biegniemy na błyszczące ulice – choć to tylko ułuda piękności. Przesiadujemy w wystawnych miejskich lokalach – w poszukiwaniu ukojenia, szczęścia? Nikt go jednak nie znajduje...

Dlaczego głos Boży rozległ się na pustyni?

Bo w mieście drogi były już wytyczone! Złe, przewrotne, ciemne...

Zaprojektował je szatan, a budowali z mozołem jego niewolnicy – ludzie. Jak w najgorszym wojennym scenariuszu – pracowali głodni, w pocie czoła, bici i dręczeni przez oprawcę – szatana. I na tych ulicach ginęli...

Na pustkowiu nie ma dróg – trzeba podróżnemu wskazać kierunek.

Zarówno Jan jak i Jezus przyszli wskazać zabłąkanym właściwą Drogę.

W miastach ludzie chodzą, jak chcą. Sami wybierają sobie drogi.

Mówią, że w mieście można znaleźć szczęście. To dlaczego tak wielu go nie znajduje? Dlaczego tak wielu zamiast szczęścia znajduje smutek, bezsens, apatię? Piękne, światowe ulice prowadzą do bólu, przerażenia i rozbicia wewnętrznego. Nieraz już za pierwszym zakrętem czyha na przechodniów załamanie nerwowe, depresja, nerwica a nawet choroba psychiczna. Oto cała piękność tych ulic...

Choćby były one lśniące, pełne świateł lamp i powleczone złotem – prowadzą donikąd!

Choćby były reklamowane jako atrakcyjne, piękne i szczęśliwe – prowadzą w ciemność.

Choćbyś mijał piękne i efektowne witryny – nie znajdziesz za nimi szczęścia i radości.

Nie znajdziesz nawet nadziei na szczęście.

Wszystkie wielkie hasła ozdabiające ulice – to puste i czcze słowa.

Nic nie daje to, że na ulicach tłok i gwar, że pełno na nich ludzi. Choć ocierają się o siebie, choć starają się zwrócić na siebie uwagę przez wyzywający strój, szpanerstwo, podniesioną głowę i dumne spojrzenie – są samotni. Przerażająco samotni! I nieszczęśliwi...

Choć w poszukiwaniu szczęścia nurzają się w najgorszych brudach, jak nieokiełznany i brudny seks, zmiana partnerów, gonitwa za mamoną, alkohol, narkotyki – nie znajdują odpocznienia.

Nie znają pokoju, nie wiedzą nic o szczęśliwych małżeństwach, ich dzieci nie mają pojęcia, jakim miłym azylem może być dom rodzinny, starcy z przerażeniem czekają na następny poranek...

Okropna pustynia, skąd dochodzą głosy pełne bólu, przerażenia i beznadziei.

Pożałowania godny – straszny i udręczony świat...

A jednak nadszedł czas, że z pustyni, z której wszyscy uciekli do miast, rozległ się niezwykły głos.

Z jednej strony – mocny, doniosły i przenikający aż do głębi duszy:

  • „prostujcie ścieżki jego!”,

  • „pokutujcie i wierzcie Ewangelii”!

Z drugiej zaś strony – kojący, tchnący miłością i pokojem:

  • „pójdźcie do mnie wszyscy spracowani i obciążeni, a ja wam dam ukojenie” Mt 11,12

  • „jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije”! J 7,37

Bóg posłał na pustynię najpierw Jan Chrzciciela, a potem swego Syna – Jezusa Chrystusa!

Tam, gdzie upał zabijał swoim żarem – posłał tego, który niósł ukojenie!

Tam, gdzie nie było życia – posłał tego, który był Życiem! J 14,6

Tam, gdzie nie było wody - posłał tego, który dawał Wodę Żywota! J 4,14

Tak, pustynia była straszna – do czasu pojawienia się Syna Bożego!

Tak, życie człowieka było koszmarem – dopóki nie przyszedł Zbawiciel!

Wtedy:

  • na pustyni pojawiła się zieleń! Iz 35,6-7
  • na suchych miejscach wytrysła woda: „Oto ja czynię rzecz nową: Już się rozwija, czy tego nie spostrzegacie? Tak, przygotowuję na pustyni drogę, rzeki na pustkowiu.” Iz 43,19.

  • tam, gdzie panowała śmierć – pojawiło się życie!

Zarówno Jan Chrzciciel jak i Jezus – nie bali się pustyni. Jan obrał ją sobie za mieszkanie. I choć zamiast uginających się od jadła stołów, miał szarańczę i miód, zamiast najmodniejszych ciuchów – odzienie z sierści wielbłądziej i skórzany pas – nie przegrał życia! Na pustyni nabierał sił i mocy Bożej – poznawał Boga i Jego zamysły. Okrzepł i stał się nieulękły. Nie bał się mówić niemiłej prawdy nawet najmocniejszym, najważniejszym i najdostojniejszym w kraju. Nie przegrał życia!

„Zaprawdę powiadam wam: Nie powstał z tych, którzy z niewiast się rodzą, większy od Jana Chrzciciela...” - takie świadectwo wydał o nim Jezus Chrystus (Mt.11,11).

Również Pan Jezus często chodził na miejsca pustynne. Szukał ciszy, by móc rozmawiać ze swoim Ojcem. Na pustkowiu mógł skupiać swoje myśli, kierować wzrok na cel, który miał osiągnąć, mógł nabywać siły duchowej.

W czasie swojej misji raczej stronił od gwaru miast. Przystawał w miejscach pustych i tam czekał na ludzi. A oni wychodzili do niego tłumnie. Nie odstręczała ich surowość pustyni, gdyż Ten, który na nich czekał, tchnął tak wielkim pokojem i siłą, że przebywać z Nim było dla wszystkich niezapomnianą chwilą. Mówił niezwykłe rzeczy i choć były tak różne od tego, co dotąd słyszeli –nikt nie mógł tych słów podważyć. Chwytały za serce, poruszały sumienie i głębię duszy.

I były im tak potrzebne jak deszcz dla suchej ziemi...

Ten głos brzmi aż do dzisiaj. Dochodzi spoza miasta, z miejsc cichych i spokojnych: „wyjdźmy więc do niego poza obóz...” Hebr. 13,13.

Czy słyszysz to wołanie? To wezwanie rozlega się spoza murów miasta i jest skierowane do nas! Jezus nas wzywa do siebie, poza obóz, poza miasto! Jeśli jesteś umęczony i udręczony życiem – wyjdź do Jezusa!

Tam, gdzie nie rządzą ludzkie prawa, gdzie nie ma kłótni, sporów, niesprawiedliwości i krzywdy. Tam, gdzie rządzi Boża sprawiedliwość, gdzie panuje miłość i radość.

Tam czeka na ciebie Jezus. Gdy On mówi – wszyscy słuchają zafascynowani. Jego słowa są jak ciepły powiew wiatru, koją i wnoszą pokój! Naucza o Bogu, o drodze, która wiedzie do Nieba, mówi jak żyć, by być szczęśliwym.

Porzuć miasto. Porzuć szalony, obłąkany świat!

Idź w stronę głosu rozlegającego się na pustyni!

Nie znajdziesz tam śmierci, lecz życie!

Waldemar ŚwiątkowskiKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju