A A A
Nieś swój krzyż...

Dzisiejszy czas w życiu chrześcijańskim charakteryzuje się, tym, że zanika w nim "mowa o krzyżu". Zastępuje ją mowa o mocy, mowa o znakach, mowa o cudach. Nie przynosi ona jednak życiu chrześcijańskiemu mocy lecz przeciwnie - pozbawia jej, gdyż tylko „mowa o krzyżu jest mocą. Bożą..."! 1 Kor.1,18

Prawie powszechnie możemy oglądać smutny rezultat takiej sytuacji: coraz większe zeświecczenie, rozłamy, zgorszenia.

Owocem tego jest również niezrozumienie istoty krzyża przez wielu wierzących. Dobrze rozumiemy istotę krzyża, na którym umarł Pan Jezus i znamy płynące z tego korzyści dla naszego życia.

Równocześnie mamy bardzo niewyraźny i zamazany obraz „naszego" - krzyża.

- Jaki „mój" krzyż? Do czego jest potrzebny?" - to najczęstsze pytania.

Wielu myśli, że krzyż niosą wtedy, gdy np. przyjdzie na nich długotrwała choroba. Często też słychać narzekanie: „mam ciężki krzyż z moim mężem (żoną) itp.

Lecz nie to jest istotą krzyża, który każdy uczeń Jezusa Chrystusa ma na siebie wziąć.

W Ew. Łuk. 9,25 czytamy: "Jeśli kto chce pójść za mną niechaj się zaprze samego siebie i bierze swój krzyż na siebie codziennie, i naśladuje mnie".

Z tego wiersza wynikają cztery wyraźne zasady odnośnie krzyża;

* Jest on DOBROWOLNY („kto chce”). Mogę go przyjąć, ale mogę go zaniechać. A czy tak jest np. z chorobą? Czy przychodzi ona kiedy chcę, i ustępuje, kiedy zechcę? Nie! Wszelkie choroby, utrapienia ze strony bliskich przychodzą z zewnątrz - niezależnie od tego czy chcemy, czy nie chcemy. Natomiast krzyż bierzemy dobrowolnie - jest to nasza świadoma, wolna decyzja.

*po drugie – „niesienie krzyża" jest związane z zaparciem się siebie. Nie "przynoszą" mi go inni ludzie czy okoliczności zewnętrzne, jak choroba, czy prześladowania. Przynoszą go okoliczności wewnętrzne - pochodzące z naszego wnętrza. Krzyż ma miejsce tylko wtedy, kiedy zapieramy się samego siebie - czyli nie czynimy własnej woli.

* Po trzecie - krzyż musimy nieść CODZIENNIE. Nie ma jakichś określonych, wyjątkowych okresów (np. dopiero w starości).

* I po czwarte - krzyż jest związany z NAŚLADOWANIEM Pana Jezusa Chrystusa.

Nikt nie może twierdzić, że idzie za Jezusem Chrystusem, jeśli nie niesie SWEGO krzyża. Łuk.14,27.

Po co więc mam nieść swój krzyż? Odpowiedź jest prosta: aby mógł umrzeć na nim "stary człowiek" z jego pożądliwościami, zasadami, nawykami i prawami.

„Umartwiajcie tedy to, co w waszych członkach jest ziemskiego..." Kol.5,5.

Właśnie do tego potrzebny jest krzyż. Bóg nie podejmuje się udoskonalenia naszej starej natury. Nie zamierza jej poprawiać, prostować czy retuszować.

Słowo z Gal.5,24 daje nam wyraźną wskazówkę: „A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, UKRZYŻOWALI ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami." (Por.Rzym.6,6)

Gdzie jest więc miejsce naszej starej natury? Na krzyżu!!

"Niesienie krzyża", to nie ceremonia, nie chrześcijański slogan, ani jakaś fikcja - to coś bardzo praktycznego.

A jak my traktujemy swój krzyż? Jak relikwię czy jako skuteczny środek walki z naszymi namiętnościami i żądzami?

Rozpatrzmy to na jakimś codziennym, zwykłym przykładzie:

Oto mąż po całodziennej, wyczerpującej pracy wraca do domu i już w progu dowiaduje się, że obiad będzie dziś spóźniony, bo wynikły jakieś tam przeszkody. Budzi się w nim złość, lecz na razie udaje mu się powstrzymać od zgryźliwych uwag. Po obiedzie ma zamiar spokojnie odpocząć, lecz okazuje się, że żona jest umówiona na odwiedziny i muszą zaraz szykować się do wyjazdu. Jego zniecierpliwienie wzrasta, próbuje oponować, lecz żona jest nieustępliwa. Wtedy wybucha gniewem, żona odpowiada tym samym i kłótnia jest gotowa.

Co się stało? Górę wzięły żądze ciała, takie jak niecierpliwość, gniew, obraza. Dlaczego? Ponieważ nikt z tych dwojga „nie wziął" SWEGO krzyża. Nikt nie „zaparł się samego siebie", swoich racji. Mąż miał swoje racje (wg niego słuszne), żona miała swoje - też słuszne. Mąż domagał się, by żona zrezygnowała ze swoich planów i odwrotnie - żona oczekiwała, że mąż potrafi zrozumieć jej argumenty. Krzyż, o którym mowa w Łuk.9,23 był na boku, był tylko relikwią. W tym wypadku nikt nie okazał się, uczniem Jezusa Chrystusa. Oboje należeli do tych, dla których „mowa o krzyżu jest głupstwem". 1 Kor.1,18

To jest bardzo ważne - zrozumieć zasadę działania krzyża w naszym życiu. Wtedy zrozumiemy, dlaczego Apostoł Paweł mógł się nim chlubić. Gal.6,14  Wtedy też jasne staną się nam Słowa, że „mowa o krzyżu jest mocą Bożą".

Niestety, wielu tego nie rozumie i dlatego nie doświadczają mocy krzyża. Jedyne, czego doświadczają „ze strony krzyża", to przebaczenie popełnionych grzechów.

I na tym mamy poprzestać?! Przenigdy!

Krzyż niesie wolność nie tylko od skutków grzechu, lecz także od mocy grzechu.

„Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia.." J 5,9

Wielu chrześcijan żyje nadal cielesnym życiem. 1 Kor. 3,3 Dlaczego? Ponieważ nie niosą „swego krzyża", na którym mogli by ukrzyżować swoje „ciało wraz z jego namiętnościami i żądzami". Dlatego dalej żyją według ciała.

Wielu nie chce podjąć krzyża, ponieważ ogarnia ich przerażenie, że stracą wtedy wszystko ze starego życia - wszystkie przywileje, przyjemności, prawa i racje „starego Adama":

  • Zawsze cierpieć krzywdę?!? 1 Kor.6,7

  • Zawsze się uniżać? Flp.2,5

  • Oddawać dobrem za złe? Rzym.12,14

  • Zawsze przebaczyć - choćby i 77 razy?!? Mt.18,22

Nie jest to możliwe, jeśli rządzi jeszcze w naszym życiu stara natura, dawne zasady i prawa. Wtedy rządził odwet, pycha, gniew, zazdrość itp.

Ale takie życie mamy mieć w nienawiści! Łuk.14,26

I jeśli chcę być uczniem Jezusa muszę je stracić. Mt. 10,39

Wtedy zacznę żyć nowym życiem, prowadzonym w pełni Ducha Świętego.

Tak! Trudno jest „sprzedać wszystkie perły", wszystko, czym się żyło, co było miłe i wygodne dla ciała.

Ale taka jest rzeczywistość nowego narodzenia; „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, stare przeminęło, oto WSZYSTKO stało się NOWE" 2 Kor.5,17

Nowe prawa, nowe wartości, nowe zasady życia, nowe obowiązki, nowe przywileje... WSZYSTKO nowe!!

O tym, że jestem uczniem Jezusa - a co za tym idzie, niosę krzyż – nie przesądza fakt nowego narodzenia, czy chrztu.

Uczniem staję się, jeżeli zaczynam wypełniać warunki podane przez Pana Jezusa Chrystusa:

„Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się ZAPRZE SAMEGO SIEBIE, BIERZE KRZYŻ SWÓJ na siebie CODZIENNIE, i NAŚLADUJE mnie".

Może wiele lat zmarnowałeś, żyjąc tylko „w cieniu" krzyża z Golgoty?

Krzyż był ci tylko potrzebny do uzyskania przebaczenia grzechów. A potem wracałeś znowu pod bezlitosne rządy cielesnych pożądliwości: zazdrości, gniewu, pychy, nieczystości, kłótni ? (Gal. 5,19-21)

Działo się tak dlatego, ponieważ „twój krzyż" leżał cały czas na uboczu. Nie zadałeś sobie trudu, by go podnieść i nieść codziennie. Gdzie więc miał umrzeć „stary człowiek" – „ciało wraz z namiętnościami i żądzami"?

Zacznij więc naśladować Pana Jezusa Chrystusa. Tak, jak On kiedyś złożył swoje życie na ołtarzu krzyża, złóż i ty swoje życie na krzyżu. Czyń to nie od wielkiego święta, czy raz w życiu, ale tak, jak Apostoł Paweł - na każdy dzień. (Por. 2 Kor. 4,10 i 1Kor.15,31).

Niech pożądliwości ciała, które codziennie odzywają się w nas, będą pokonane przez moc krzyża.

Jeśli chodzimy w mocy Ducha Świętego - będzie to możliwe!

Błogosławiony jest ten, który na wezwanie Jezusa Chrystusa - "Pójdź za mną" - porzuci wszystko i tak, jakDwunastu - pójdzie za Jezusem. Mt.19,27

Tak, jak kiedyś dla Apostołów, w jego życiu zacznie się nowy, wspaniały okres:

  • Zacznie „wychodzić" ze starego, gnuśnego i upadłego życia w samowoli, egoizmie i nieposłuszeństwie, do nowego - radosnego i zwycięskiego życia w Duchu Świętym.

  • Zostanie wyzwolony spod panowania cielesnych pożądliwości do życia „w sprawiedliwości i świętości prawdy". Ef.5,22-24

  • Doświadczy mocy zmartwychwstałego życia, pokoju i wspaniałej radości, którą przeżywają wszyscy uczniowie Jezusa Chrystusa:

„Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus...".Gal.2,20

Waldemar Świątkowski
Kościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju