A A A
„My zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego” - cz. 1

 „My zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego” 1Kor 1,23

Jakiego Chrystusa zwiastujemy, po kilkudziesięciu wiekach od czasu Apostołów?

 Najczęściej atrakcyjnego, wyjątkowego, takiego, który by przyciągnął tych maluczkich, nic nie znaczących, ale również (a może przede wszystkim), który by zainspirował i zachwycił tych wielkich, nadętych, wpływowych.

Tak, jak niegdyś Apostołowie – obracamy się dzisiaj w kręgu dwóch grup ludzi: Żydów domagających się cudów i Greków szukających mądrości.

Współcześni Żydzi, to powszechnie rozumiane chrześcijaństwo. Nie autentyczne, żyjące blisko Chrystusa i naśladujące go w pokorze i cichości, lecz oczekujące znaków i cudów. Gdy pojawią się gdzieś w świecie niezwykłe cuda – ludzie, dosłownie, jadą z końca świata, by je zobaczyć . Te cuda najczęściej nie pochodzą od Boga, gdyż Bóg nie przemawia przez znaki i cuda. Hebr. 1,1-2. Współczesnym Żydom to nie przeszkadza. Jadą, bo gdzieś objawiła się Maria, pojawił się znak, ktoś doznał cudownego uzdrowienia. Jadą również oglądać takie zjawiska jak Toronto blessing, „upijanie się duchem”, czy występy duchowych showmanów typu Hinn, Hagin, Copeland, itp.

Tak więc widzimy coraz więcej dziwacznych, wprost szokujących znaków i cudów serwowanych dla współczesnych Żydów.

Są również współcześni Grecy, szukający ciągle mądrości i niezwykłych odkryć. Tym serwujemy „nowe objawienia”, „szczególne namaszczenia”, nowe wizje i doznania nie z tej ziemi (czyt.: nie z Ewangelii).

Bogaczom głosimy, że nasz Bóg jest najbogatszy, ma złoto i diamenty całego świata. W domyśle sugerujemy, że gdy do Niego przyjdą, coś im skapnie...

Mądrym głosimy, że Chrystus przewyższa mądrością wszystkich mądrych razem wziętych, co jest oczywiście prawdą.

Z tego powodu cenimy kazania wyjątkowe, takie, które wywołują zachwyt intelektualny. Szlifujemy formy przekazu, gestykulację, mimikę, ton głosu. Takie podejście spowodowało, że ustały kazania o sprawiedliwości, świętości i prawdziwej pobożności. Były zbyt proste i za mocno raniły.

Przypomina mi się kazanie Chrystusa o niezwykłej wprost gestykulacji - gdy w świątyni chwycił powróz...

Godzimy się na to, by wprost „wyprawiać cuda” w celu ściągnięcia tłumów do Chrystusa: przedstawienia, plakaty, koncerty, stadiony z ogłuszającą muzyką rockową i heavy metal. Znane nazwiska, artyści, celebryci... To nic, że cuchnący życiem rozwiązłym i egoistycznym. Ważne, żeby ściągnąć tłumy.

A ponieważ te i tak nie chcą przychodzić do Boga, bo mają swoje cele - gonią za mamoną, popularnością lub władzą – dodatkowo jesteśmy sfrustrowani i często załamani. Z tego powodu coraz większa liczba pastorów i kaznodziejów przeżywa silne stresy a nawet psychiczne załamania. Zawód pastora zaczyna się zaliczać do zawodów o dużym ryzyku. Niebywałe! Coś takiego w Królestwie Bożym, gdzie panuje sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym?!

Powód? W naszych oczekiwaniach, sposobie pracy i działaniach, daliśmy się ściągnąć do poziomu świata. Wstydzimy się Chrystusa ukrzyżowanego.

Do Chrystusa tłumy nie były ściągane lecz same wychodziły – a to wielka różnica: tłumy szukające odpowiedzi na swoje problemy, a tłumy sprytnie ściągnięte.

Czytając Ewangelie, dziwimy się niezmiernie, gdy Jezus wsiada do łodzi i każe płynąć w dziką, ustronną krainę. Tam, gdzie skaliste pustkowia przebiega straszny, dziki, opętany człowiek, wzbudzający powszechny strach swoim wyglądem, zachowaniem, dzikimi okrzykami i demoniczną siłą. Dziwny ten Jezus... Opuszcza zaludnioną Galileę, by szukać czegoś na dzikich i pustych bezdrożach.

Dziwny ten Jezus, który „musiał przechodzić przez Samarię” - jedną z bardziej przygnębiających, pustynnych krain Izraela. Czy nie lepiej iść żyzną, zieloną doliną Jordanu, jak wszyscy inni? Tam można spotkać innych podróżników, osady ludzkie tętniące życiem. Trudzić się po to, by spotkać – no właśnie – jedną kobietę, z poplątanym życiem?

Kościele, jakiego Chrystusa dzisiaj zwiastujesz? Ukrzyżowanego, czy atrakcyjnego, zaspokajającego gusta wszystkich? Czy idziesz posłusznie za Nim, dziwiąc się nieraz, że w czasie, gdy byłeś zajęty organizowaniem „czegoś”, twój Mistrz zbawił właśnie upadłą grzesznicę? Czy może wyprzedziłeś go i jesteś zajęty reklamowaniem swojego Mistrza? Chcesz cierpliwie patrzeć jak Chrystus spokojnie i wytrwale zbawia tu i tam, czy organizujesz mu efektowne przyjęcie? Gdzie się lepiej czujesz: na bezdrożach Samarii lub Dziesięciogrodzia, czy na drodze do gwarnego miasta, gdzie tłumy ścielą swoje szaty, rzucają gałązki palmowe i wiwatują?

Czy już nie pamiętasz, że tamci, znalezieni na pustkowiach, opowiadali wytrwale o tym, co uczynił im Zbawiciel i wielu im uwierzyło, a te wiwatujące tłumy za parę dni krzyczały: „Precz! Ukrzyżuj go!”, lub w najlepszym wypadku zapomniały o Nim, i wróciły do swoich interesów?

Tak, daliśmy się nabrać światu, że marketing jest w kościele nieodzowny, jest dźwignią handlu i bez niego raczej nic nie wyjdzie. W handlu może i tak...

To smutne, gdy Kościół myśli, że musi działać i wyglądać jak świat...

Świat oferuje marność i blichtr, więc musi ubierać swoje towary w kolorowe opakowania reklam. Nie zmienia to faktu, że tylko opakowanie jest kolorowe – środek nadal pozostaje byle jaki. Wielu chrześcijan o tym zapomniało i ... dużo stracili! Choćby w dziedzinie małżeństw - iluż to młodych ludzi „kupiło” pięknie „opakowaną” dziewczynę (chłopaka) swoich marzeń – i szybko odkryło, że w środku jest – zwykła miernota! Niestety, póki co – zewnętrzny blichtr dalej robi w tej dziedzinie furorę...

Bóg dał w Chrystusie najwspanialszy dar i nigdy nie zamierzał go reklamować. Daje go tym, którzy go potrzebują i szukają.

Ten dar w niczym nie przypomina skarbów ziemskich. Jest z Nieba – to żywot wieczny! Nie zobaczysz go ziemskimi zmysłami – nie widzą go ziemskie oczy. Żebyś mógł go zobaczyć, Bóg musi otworzyć twoje oczy.

Proś Boga o tą łaskę. Proś, a Bóg ci odpowie.

Kościele, nie wstydź się i zwiastuj Chrystusa ukrzyżowanego – chociaż nie jest pożądany ani atrakcyjny dla świata - dla religijnych zgorszeniem, a dla przemądrzałych głupstwem.

Dla zbawionych jest mocą i mądrością Bożą! 1Kor. 1,24


Waldemar ŚwiątkowskiKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju