A A A
Kobiety, nie idźcie tą drogą!
W polskich środowiskach ewangelikalnych od jakiegoś już czasu rozmawia się o przywódczej roli kobiet w Kościele. Punktem ciężkości tych dyskusji nie jest to, czy kobiety mogą w ogóle być użyteczne w pracy duchowej, bo od zawsze było jasne, że jak najbardziej mogą i są. Istota sporu tkwi w odpowiedzi na pytanie, czy Bóg ustalił jakieś różnice pomiędzy mężczyznami i kobietami co do ich roli w Ciele Chrystusowym? 

 Już w samym akcie stworzenia tę różnicę widać wyraźnie: Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego. [...] Wtedy zesłał Pan Bóg głęboki sen na człowieka, tak że zasnął. Potem wyjął jedno z jego żeber i wypełnił ciałem to miejsce. A z żebra, które wyjął z człowieka, ukształtował Pan Bóg kobietę i przyprowadził ją do człowieka. Wtedy rzekł człowiek: Ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego. Będzie się nazywała mężatką, gdyż z męża została wzięta. [1Mo 2,18. 21–23].

 Nowy Testament przypomina tę prawdę w słowach: Bo najpierw został stworzony Adam, potem Ewa [1Tm 2,13], co ma znaczyć, że ... kobieta jest odbiciem chwały mężczyzny. Bo nie mężczyzna jest z kobiety, ale kobieta z mężczyzny. Albowiem mężczyzna nie jest stworzony ze względu na kobietę, ale kobieta ze względu na mężczyznę [1Ko 11,8–9]. 

 Należy przy tym uważać, żeby nie mylić pojęć. Biblia nie naucza, że kobieta jest mniej ważna, bo w Ciele Chrystusowym każdy Jego członek jest ważny. Zresztą, w Panu kobieta jest równie ważna dla mężczyzny, jak mężczyzna dla kobiety. Albowiem jak kobieta jest z mężczyzny, tak też mężczyzna przez kobietę, a wszystko jest z Boga [1Ko 11,11–12]. Różnice dotyczą ich funkcji pełnionych w Kościele. 

 Różnorodność ról poszczególnych członków Ciała Chrystusowego to kwestia ponadkulturowa. Niezależnie od epoki i szerokości geograficznej, w każdym ciele głowa jest głowa, ręka ręką a noga nogą. Oczywiście, wszędzie znajdą się ludzie, którzy stają na głowie, myślą nogami i chodzą na czworakach, ale każdy zdrowy na umyśle widzi, że jest to aktywność członków ciała niezgodna z przypisanymi im funkcjami. 

 Proszę zauważyć, że interesujące nas nauczanie z 1 Listu do Koryntian jest adresowane do wszystkich zborów Kościoła, a nie tylko do zboru korynckiego. Jak we wszystkich zborach świętych niech niewiasty na zgromadzeniach milczą, bo nie pozwala się im mówić; lecz niech będą poddane, jak i zakon mówi. A jeśli chcą się czegoś dowiedzieć, niech pytają w domu swoich mężów; bo nie przystoi kobiecie w zborze mówić. Czy Słowo Boże od was wyszło albo czy tylko do was samych dotarło? Jeśli ktoś uważa, że jest prorokiem albo że ma dary Ducha, niech uzna, że to, co wam piszę, jest przykazaniem Pańskim; a jeśli ktoś tego nie uzna, sam nie jest uznany [1Ko 14,33–38].

 Słowo Boże przywołuje w tym względzie bardzo ważny argument: Nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża; natomiast powinna zachowywać się spokojnie. Bo najpierw został stworzony Adam, potem Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została zwiedziona, popadła w grzech [1Tm 2,12–14]. Czy te słowa można rozpatrywać kulturowo? Nie. Natura i zachowanie Ewy ma swoje odniesienie do wszystkich kobiet w każdym czasie i na całym świecie. 

 Czytałem ostatnio argumentację zwolennika ordynowania kobiet do przywództwa i nauczania w Kościele, że jeżeli powyższe słowa miałyby oznaczać powszechną zasadę, to także natychmiast należałoby sporządzić spis wdów po sześćdziesiątce, zakazać kobietom zaplatania włosów oraz noszenia złota i pereł. Ponieważ są to słowa wykształconego teologa, prawdopodobnie są mądre. Mimo to ośmielam się twierdzić, że zaplatanie włosów, to co innego niż nauczanie doktryny lub przywództwo w Kościele. Poza tym, chyba lepiej zrobić coś więcej niż koniecznie należy, aniżeli unieważnić Słowo Boże przez naukę swoją [Mt 15,6].

 Biblia naucza, że każdy członek Ciała Chrystusowego powinien skupić się na pełnieniu wyznaczonej mu przez Boga roli i na tym polu w wytrwałości wydawać owoc. W historii Kościoła były oczywiście kobiety, którym tak jak np. Kathryn Kuhlmann nie chciało się trzymać tych granic. Była ona znana z niezależności, pewności siebie i robienia wszystkiego po swojemu. Tak było z jej głoszeniem kazań, zamążpójściem, odejściem od męża, rozwodem, sposobem ubierania się, doborem współpracowników i programem spotkań. Mówiło się, że nawet przywódcy nie przewodzili, gdy przyjeżdżała Kathryn. Rozmiary i sukcesy jej działalności w świetle Biblii w żaden sposób nie usprawiedliwiają jej samowoli. Biskup bowiem jako włodarz Boży, powinien być nienaganny, nie samowolny, nieskory do gniewu, nie oddający się pijaństwu, nie porywczy, nie chciwy brudnego zysku [Tt 1,7].

 Z Biblii wynika, że można być nawet aniołem, ale jeżeli przekracza się wyznaczone przez Boga granice, to naraża się na gniew Boży [Jd 1,6], a już na pewno nie można być wtedy dla innych wzorem. Niektórzy twierdzą dziś, że takie kobiety jak Kathryn Kuhlmann wytyczyły nam szlak. Nic więc dziwnego, że tym szlakiem zdają się podążać.

 Czy jednak nad dzisiejszym Kościołem, tak jak kiedyś nad Judą, Izajasz w natchnieniu Bożym nie zawołałby: Ludu mój! Jego ciemięzcami są dzieci i kobiety nim rządzą. Ludu mój! Twoi wodzowie to zwodziciele, wypaczyli drogi, którymi masz chodzić [Iz 3,12]?

Chcę pozostać na szlaku wyznaczonym przez Chrystusa Pana, objaśnionym w nauce apostolskiej, ukazanym w życiu wczesnego Kościoła, pełnego Ducha Świętego i żyjącego w bojaźni Bożej. Kobiety zawsze stanowiły integralną część tego Kościoła, ale nigdy nie stały na jego czele. 

Apeluję więc do wierzących kobiet: Nie idźcie za współczesną modą. Jeżeli naprawdę chcecie podobać się Chrystusowi Panu, to postępujcie zgodnie z Jego wolą objawioną w Piśmie Świętym. Trzymajcie się wyznaczonych Wam ról oraz granic w służbie Bożej i życiu Kościoła.

Żródło: http://dzisiajwswietlebiblii.blogspot.com/

Marian BiernackiKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju