W Nowym Testamencie bardzo często (ok.200 razy!) używany jest wyraz "uczniowie" lub wyraz określający uczniów. Jeżeli wnikniemy w tą sprawę głębiej, to przekonamy się, że głównie chodzi tu o to, by czynić uczniami tych, którzy słuchają, i przyjmują. Słowo Boże. Z wielu miejsc Pisma Świętego wynika, że jedynym celem głoszenia Ewangelii jest to właśnie, by ci, którzy tego pragną, zostali uczniami Jezusa; "Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody..."Mt.28,19,20 Wszystko inne jest tylko nauczaniem podstawowym, rodzajem "kursu wstępnego" dla tych, którzy pragną zostać chrześcijanami. W DA 6,1 czytamy: "A w owym czasie, gdy liczba uczniów wzrastała...". A więc nie chodziło tylko o to, by możliwie wielka liczba ludzi została nawrócona. Nie, Apostołowie pracowali ściśle według tego, co zostało im zlecone. Starali się o to, by ci ludzie stali się prawdziwymi uczniami. W DA 14,21 czytamy w jaki sposób apostołowie prowadzili ewangelizację;
"Zwiastując dobrą nowinę także temu miastu, pozyskali wielu uczniów.." A więc rdzeniem każdej pracy ewangelizacyjnej ma być powoływanie uczniów. Tam, gdzie ludzie nie stają się prawdziwymi uczniami - nie jest zwiastowana prawdziwa Ewangelia. Brakuje głównej rzeczy. I nie można się wtedy dziwić, jeśli po jakimś czasie występuje na jaw grzech i życie dla samego siebie.
Możemy w tym miejscu zapytać: na czym polega istota uczniostwa? Czy nie jest to naturalne, że każdy, kto przyjmuje Ewangelię, każdy, kto podejmuje decyzję pójścia za Jezusem - staje się automatycznie uczniem? Tak, jest to dzisiaj powszechny-i zdawałoby się, jedynie słuszny stereotyp Niestety, Słowo Boże wskazuje wyraźnie, że tak nie jest. W Ew. Łuk.14,25-27 czytamy: "A szły za nim liczne tłumy, i obróciwszy się, rzekł do nich: Jeśli kto przychodzi do mnie a nie ma w nienawiści ojca swego i matki. i żony, dzieci, i braci, sióstr, a nawet życia swego nie może być uczniem moim. Kto nie dźwiga krzyża swojego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim". A w wierszu 33; "Tak więc każdy z was. który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim".
Dlatego uczniostwo jest takie ważne! Dlatego celem zwiastowania jest "czynie uczniami". Dlatego Biblia mówiąc o tych, którzy przyjęli Jezusa Chrystusa, nazywa ich uczniami.
Natomiast dla ucznia jest sprawą oczywistą i naturalną, że stara się upodobnić do swego Mistrza. Wierzy, że mu się to uda bo chodzi przecież do Jego szkoły. Kształcenie w tej szkole przebiega w sposób wyjątkowo gruntowny i dokładny. Na początku nie uczymy się tych najtrudniejszych rzeczy, ale zaczynamy od łatwiejszych.
Wśród utrapień dnia powszedniego zostajemy wystawieni na pokusę niecierpliwości, niepokoju, zmartwień i wielu innych rzeczy. Mamy też wiele przyzwyczajeń, które nie pasują do nowego życia. Wszystko to pozostało z czasów, gdy żyliśmy tylko dla siebie. Teraz jednak możemy (i musimy !) się tego pozbyć. "Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je"! Mt 10,39- W tej szkole jest bardzo ciekawie. Wielu rzeczy jeszcze nie umiemy. Ale nasz Nauczyciel jest cierpliwy i często musimy jedną lekcję powtarzać wiele razy. Oto jedna z nich:
- Nieprzyjaciół trzeba miłować, tak wiem o tym, ale ten okropny człowiek, który mnie nie cierpi i traktuje pogardliwie... ? ! Jednakże nieprzyjaciół trzeba miłować... Dzięki żywej wierze w Słowo Boże i pomocy, jaką przynosi Duch Święty, zaczynamy się modlić za nim i błogosławić tak długo, aż w sercu naszym zaczną się odzywać dobre uczucia do niego. Wtedy będziemy mogli go miłować. Tak czynił nasz Nauczyciel i tą drogą musimy iść.
Każda, nawet powszednia sprawa, jest dla ucznia Pana Jezusa wspaniałą lekcją :
W pewnym momencie Duch Święty przypomina ci tą lekcję, gdy Nauczyciel wyraźnie napisał na tablicy: „ozdobą waszą niech będzie... ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem". 1P 5,5-4.
JEDYNIE łagodny i cichy duch... A więc to, co miałam zamiar zrobić (wymówki, krzyk, kłótnia) jest bez żadnej wartości... Och, drogi Panie Jezu! Pomóż mi teraz zdać ten trudny egzamin! Chcę przynieść Tobie miłą, woń, bo tylko tego jesteś godzien. Udziel mi tej zbawiennej łaski, która uczy mnie jak żyć sprawiedliwie i pobożnie na tym świecie. Tyt. 2,11-12
Dobry uczeń chętnie uczy się od Nauczyciela, rezygnując z własnych myśli, racji i osądów. Cieszy się nawet z tego, gdy widzi swoje niedostatki, gdyż wie, że może się ich szybko pozbyć, ponieważ wzoruje się na Mistrzu, który jest doskonały i uczy doskonałości.
Czy masz w życiu takie lekcje? Czy zdałeś kiedyś trudny egzamin? Jeśli tak, to wiesz, że nie ma nic wspanialszego, niż być uczniem Jezusa. Cóż z tego, że przechodzi się przez wiele ucisków i cierpień? Takie jest przecież moje przeznaczenie.1 Tes. 5,5. To tygiel, w którym muszę być przepławiony. To samo przechodził mój Mistrz. Lecz jak żywa i wspaniała jest moja nadzieja! 1Tym.4,10.
Jaką radość przeżywam, gdy przyszło następne zwycięstwo nad moją, słabością, pożądliwością ciała, nad kolejną pokusą. Wszak w tej szkole uczę się tylko tego, jak odnosić zwycięstwo! Uczę się chodzić w mocy Ducha Świętego.
Tak, chrześcijaństwo w innej formie niż uczniostwo - to wypalony, monotonny step. Szara codzienność...ożywienie przychodzi tylko w wyjątkowych chwilach - ciekawa konferencja, sławny kaznodzieja, koncert popularnego zespołu, cuda, znaki...
Chrześcijaństwo jako uczniostwo - to doświadczanie potężnej mocy Ewangelii na codzień! To nieustający żar Bożej miłości, to pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, to radość w Duchu Świętym, to oglądanie chwały Bożej! „My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem" . 2 Kor. 3,18