A A A
Nie chcemy króla !
„Nie mamy króla, tylko cesarza” J 19,15
To jasno sprecyzowane oświadczenie. Wydane przez ludzi wykształconych, znających Pisma. Oświadczenie wydane przez ludzi, którzy uczyli cały lud jak służyć i żyć przed Bogiem. 
Straszne oświadczenie!
Jednak bez żenady rzucone prosto w twarz zarówno Piłata, jak i Jezusa.
Do kogo się przyznają w tym oświadczeniu? Do Cesarza Rzymu, do swojego okupanta i wroga. Do człowieka, z rozkazu którego popełniono setki krzywd i przestępstw. Do kogoś, kto podbił ich kraj w niewolę, zaprowadził terror i rządził twardą, bezlitosną ręką. Kto krzywdził ich rodziny, żony, dzieci, z powodu którego lało się w tej ziemi wiele łez a wiele serc było złamanych i pogrążonych w rozpaczy. Tak się przecież dzieje zawsze w krajach, gdzie panuje przemoc i bezprawie. Nawet dzisiaj – w dobie błyskawicznej komunikacji, telewizji relacjonującej prosto z pól bitewnych, w dobie odrzutowców, rakiet sterowanych, sił szybkiego reagowania i międzynarodowych armii mających strzec bezpieczeństwa – ludzkość nie może się uchronić od niewyobrażalnych okrucieństw i tragedii. Gdy czytamy o okropieństwach popełnianych wobec podbitych narodów, czy grup etnicznych (choćby przykład narodu Tutsi w Ugandzie) – nie możemy uwierzyć, że takie rzeczy mogą się dziać. Rzymianie w Izraelu rządzili twardą ręką, za co byli znienawidzeni przez wszystkich Żydów, a mimo to arcykapłani deklarują, że nie mają króla tylko cesarza.
Pomyślmy teraz przez chwilę, kogo odrzucają. Odrzucają swego króla! Bo bez względu na odrzucenie – Jezus jest ich królem! To posłany z Nieba Syn Boga Izraela. Tego Boga, który powołał naród izraelski, chronił ich i błogosławił. Arcykapłani odrzucający Jezusa – to trudne do przyjęcia, bo przecież oni właśnie służą w świątyni! Służą Bogu, wierzą w Jedynego Boga, uczą innych jak Go kochać i szanować. A kiedy Bóg posyła im na ratunek swego Jednorodzonego Syna – odrzucają go.  
„Nie mamy króla, tylko cesarza” - to nie tylko wzgardzenie Synem, lecz także bunt przeciwko Bogu. Dlatego Jezus dobrze wyważył słowa, które pewnego razu skierował do Żydów: „Ojcem waszym jest diabeł...” J 8,44 Tak, pomimo nazwy - „lud Boży” - dalecy byli od Boga, od Jego woli i od Prawdy.
Mimowolnie nasuwa się pytanie: co skłoniło ich do wypowiedzenia takich słów? Jakież to przestępstwo popełnił Jezus, że tyle nienawiści w sercach jego wrogów? Okazuje się, że... nie popełnił niczego złego! Słowa Piłata: „oto wyprowadzam go do was, abyście poznali, że w nim żadnej winy nie znajduję” (J 19,4) - są prawdziwe. Nie można było znaleźć w Nim winy! Jezus był bez zarzutu. 
Skąd więc nienawiść? 
Stąd, że Jezus wstrząsnął ich wnętrzem, ich sumieniem. Okazuje się, że ludzie wolą uwierzyć kłamstwu, nawet pokochać kłamstwo – niż przyjąć prawdę o sobie. Żadne przestępstwo ani odrażający czyn nie wzbudzi tyle sprzeciwu, co oświetlenie wnętrza duszy człowieka przez Bożą prawdę. Dlatego człowiek jest bezsilny, jeśli chodzi o dokonanie zmiany w sercu drugiego człowieka. Ani matka , ani ojciec, ani nawet Kościół nie nawróci na siłę swego dziecka. Nie pomagają usilne prośby, łzy, przekonywanie – człowiek jest twardy jak skała i nieporuszony, i do końca broni swojego wnętrza. Bóg o tym wie, dlatego dzieło przemiany zlecił Duchowi Świętemu. To Duch Święty przyszedł na ziemię, by „przekonać o grzechu, sprawiedliwości i sądzie”. J 16,8  

„Nie mamy króla, tylko cesarza” - wydawało się im, że jest to zręczne posunięcie w danym momencie. Mogli przez to pozostać w swoich grzechach, mogli zagłuszyć w sercach oskarżenia, które pojawiły się na skutek nauki Jezusa. Mogli odrzucić Jego przenikliwy i prawdziwy sąd, który nie dawał im spokoju i burzył komfort dobrego mniemania o sobie samym. Natomiast „cesarz” pozwalał im na życie w brudzie i grzechu, bo sam był brudny i grzeszny. „Cesarz” pozwalał na knucie intryg, na wyzysk, na życie w pożądliwości serca. Pozwalał być „pobielanym grobem” - pięknym na zewnątrz lecz pełnym drapiestwa i złości wewnątrz.

Byli przekonani, że taki wybór jest korzystny, bo pozwala zachować stare życie i stare, wygodne zasady. 
Popełnili wielki i długotrwały w skutkach błąd! Ta decyzja zemściła się strasznie na nich samych i na następnych pokoleniach. Okrzyk: „krew jego na nas i na dzieci nasze” (Mt 27,25) – nie pozostał bez echa. Przyniósł niewyobrażalne cierpienia i gehennę, bodajże najbardziej tragiczną, jakie zna historia.
Wystawić siebie a nawet swoje dzieci na przekleństwo... To jeszcze dobitniej pokazuje, jak przewrotny, uparty i głupi jest człowiek w swym dążeniu do zachowania tego co brudne i grzeszne – ale miłe w jego życiu. To ostrzeżenie pokazujące do czego może doprowadzić umiłowanie grzechu. 

„Nie mamy króla, tylko cesarza” - ten okrzyk brzmi do dziś. Krzyczą tak nie tylko bezbożnicy, którzy nie chcą mieć nic do czynienia z Bogiem. Krzyczą nie tylko rządy różnych państw – pod płaszczykiem „ochrony” inaczej wierzących lub inaczej kochających. Krzyczą również chrześcijanie, którzy wolą „swoje” - od nikogo niezależne życie, „swoją” pobożność i „swoje” religijne zasady. Coraz częściej krzyczą... współcześni arcykapłani! Krzyczą wszyscy, którzy nie chcą uznać panowania Króla – Pana Jezusa Chrystusa w swoim życiu.I tak, jak tamtym na dziedzińcu Piłata – wydaje im się, że dokonują korzystnego dla siebie wyboru.

O tak! Pozbyć się Króla, którego oczy dostrzegają nie tylko zewnętrzną pobożność, lecz przenikają ducha i duszę. Pozbyć się tego, który chce oczyścić całe wnętrze – serce, myśli i pragnienia. Pozbyć się Tego, który cierpliwie prowadzi do porzucenia nie tylko każdego grzechu, lecz każe mieć odrazę nawet do szaty skalanej przez grzech. (Judy, w.23)

O tak! Obrać cesarza – bo ten „przymyka oko” na nieprawość. Pod rządami cesarza można prowadzić własne interesy, można mataczyć, można ukrywać swoją nieczystość. Cesarz nie dostrzeże, co głęboko zapada w twoim sercu, gdy oglądasz niby „zwykły” film w kinie lub telewizji, jakie strony otwierasz w internecie, o czym rozmawiasz na łączach internetowych. Cesarz nie śledzi twoich myśli ani ukrytych pragnień. Cesarz jest daleko i zadowala się tym, gdy płacisz mu cło i nie spiskujesz przeciwko niemu. Pod rządami cesarza możesz żyć jak wszyscy wokół; możesz rozochocić się piwem lub winem a na koniec dnia - pomodlić się. Możesz wrócić wieczorem z randki lub z dyskoteki a na drugi dzień iść do kościoła i nawet ręce podnosić w uwielbieniu. Możesz iść na nabożeństwo skłócony ze swoją żoną lub z rodzeństwem i... budować swój „właściwy image”. Tak, cesarz pozwoli ci na wszystko co kochasz i jest ci miłe. Pozwoli nawet postawić „prywatne świątynki” i oddawać się bałwochwalstwu – byleby jego interes nie ucierpiał.

Z Królem – inna sprawa. U Króla powyższe „sprawki” nie przejdą. Jezus nie chce, byś żył dla niego gdzieś w odosobnieniu, byś tylko sporadycznie przychodził do świątyni „manifestować” swą pobożność. On chce przejąć całe twoje życie, wszystkie sprawy – duże i małe, ważne i błahe. Chce budzić cię o poranku i patrzeć, jak kładziesz się wieczorem spać. Chce ci towarzyszyć cały dzień, całe życie i... całą wieczność! Dlatego oczekuje, że oddasz mu całe serce i poświęcisz całe życie. Ucząc cię twojej miłości do Niego, powie: „Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły twojej” Mr 12,30 Uff! Aż tyle?!

Nie zadowoli Go twoje pobożne życie, gdy dostrzeże skrytą głęboko w sercu choćby jedną pożądliwość. Wtedy powie z miłością: „idź, sprzedaj wszystko, co masz… po czym przyjdź i naśladuj mnie”. Mr 10,21
Inne to życie, niż pod cesarzem... Lepsze, bo w wolności i szczęściu, które nie przemija. Po prostu – życie prawdziwe, a nie ułuda. A potem wieczność w Niebie!

Dlaczego więc nadal słychać wzburzone okrzyki - „Nie mamy króla, lecz cesarza”? Dlaczego nadal niesprawiedliwość wypiera sprawiedliwość a grzech i miernota wypiera świętość i prawdziwą pobożność? Dlaczego nawet małe dzieci są rozkojarzone i gnuśne, i nie można na obozach lub na szkółce niedzielnej zainteresować ich historiami biblijnymi lub czymkolwiek innym, natomiast każda wolna chwila „przykuwa” ich do telefonów komórkowych? Dlaczego młodzież jak zauroczona patrzy w świat i jego wartości, gotowa zaprzedać mu swe dusze, a dla Jezusa nie poświęci nawet godziny w ciągu dnia? Dlaczego liderzy, wychowujący młodzież, zamiast pokazywać i uczyć na czym polega prawdziwa pobożność – serwują im rozrywki, muzykę i zabawy importowane prosto ze świata? Dlaczego coraz więcej dorosłych ludzi jest zaangażowanych w „swoje” życie – maksymalnie atrakcyjne i przyjemne, natomiast mało jest tych, którzy dla Boga gotowi są znosić uciski, utrapienia i doświadczenia?

Czy nie dlatego, że również dzisiaj rozlega się głośne i zdecydowane - „Nie mamy króla, tylko cesarza”!
Zbyt wielu jest tych, którzy chcą pogodzić świat z Bogiem. Zbyt wielu przemyca w swoim sercu zdradę i miłość do świata. Zbyt wielu zdradza Boga dla byle marności, która świeci tylko krótką chwilę. Zbyt wielu chce zachować stare życie. Nie, to nie jest przypadek ani gra słów, lecz dobrze wyważone słowa, gdy Jezus mówi: „...dwaj będą na łożu... dwie mleć będą... dwóch będzie na roli; jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony”. Łk 17,34-36  Teraz można się łudzić, że wszystko jest w porządku, ale gdy przyjdzie godzina prawdy – wielu będzie płakać i krzyczeć z przerażenia.

„Nie mamy króla, lecz cesarza” - ten okrzyk głęboko zasmuca Boga, gdyż On w swej miłości do człowieka posłał na śmierć Swego Jednorodzonego Syna. Ten bunt rani również Jezusa, który przyszedł zbawić grzesznika i ofiarował samego siebie. Przyszedł do swoich, a oni go nie przyjęli...

„Nie mamy króla, lecz cesarza” - to raduje szatana - wroga Bożego a jednocześnie nieprzejednanego wroga tych, którzy krzyczą. Takim okrzykiem nie zjednają diabła. Będzie się na nich mścił bez litości, będzie kaleczył ich duszę, zadawał ból, niszczył rodziny, wniesie przekleństwo i cierpienie. Będą cierpieć udrękę na ziemi, a potem w wieczności...

Wyboru dokonujemy każdego dnia.

Zastanów się poważnie nad swoim życiem. 

Kogo wybierasz – Króla czy cesarza? 

Waldemar ŚwiątkowskiKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju