A A A
„My zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego” - cz. 2

Jedną z duchowych klęsk powstałych wskutek nie głoszenia Chrystusa ukrzyżowanego jest coraz większa rozwiązłość i letniość. Apatyczne chrześcijaństwo. Takie, które wymościło swoje chrześcijańskie legowisko wszelkimi wygodami i uciechami rodem ze świata i ani myśli się stamtąd ruszyć. Jeśli mówisz mu o wiernym i poświęconym życiu, nerwowo się szarpie.

„Uświęceniowcy”, ruch uświęceniowy - z czym kojarzy się dzisiaj to określenie? Najczęściej z ... dziwactwem! Coś, jak Amisze...Wiecie, tacy co to ni telewizora, ni prądu, ni komórki, samochodu, pralki itd. Tacy, co to nie malują włosów, nie noszą ozdób, nakrywają głowy do modlitwy, nie oglądają telewizji... Można tylko kpiąco prychnąć... I apatyczne chrześcijaństwo wesoło prycha.

Ale przecież Pan Bóg wyraźnie mówi: „Świętymi bądźcie...”

No tak... Chwila konsternacji...

Nagle przychodzi oświecenie - ależ oczywiście! Jesteśmy świętymi, bo Bóg to sprawił! Jesteśmy świętymi – bez uczynków, bez sprawiedliwości, bez uświęcenia. Jesteśmy świętymi – bo Bóg nas „przemalował” na świętych. Zamiast patrzeć na nasze życie – postawił obok nas Jezusa i patrzy na Niego. I ma wrażenie, że widzi ciebie...

Jaka dziwna Ewangelia? A jednak znalazła posłuch u wielu, bo wygodna.

Gdy jednak czytasz dalej: „(świętymi bądźcie) we wszelkim postępowaniu waszym” - spuszczasz wzrok i odwracasz głowę... Dręczy cię przygnębienie – bo widzisz własne życie, daleko odbiegające od świętości.

W takiej „duchowej depresji” popełniasz poważny błąd: zamiast oczekiwać na Pawła Apostoła, głoszącego Chrystusa ukrzyżowanego, szukasz populisty, który ci oświadczy: „nie martw się! Jesteś święty, jesteś sprawiedliwy, gdyż Chrystus jest twoją świętością i sprawiedliwością”.

Och! Nareszcie łapiesz oddech. Jestem święty!

Pomimo tego, że kłócę się ze swoją żoną...

Pomimo tego, że często się obrażam, plotkuję, narzekam.

Pomimo tego, że oglądam sprośne rzeczy w TV, internecie, gazetach.

Pomimo tego, że odwiedzam pornograficzne strony, piję piwo z kumplami, ubieram się zmysłowo i zmysłowo wyginam ciało na dyskotece.

Pomimo tego, że opuszczam swoją żonę ...

Jakiego Chrystusa opowiadają dzisiaj w kościele?

Czy tego, który powiedział: „każdy, kto opuszcza żonę swoją a pojmuje inną, cudzołoży...” ? Łuk. 16,18

Czy tego, który mówi: „każda kobieta, która się modli z nie nakrytą głową, hańbi głowę swoją”? 1Kor 11,5

Czy tego, który powiedział: „idź i odtąd już nie grzesz”? J 8,11

Czy tego, który powiedział: „nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi...”? Mt 6,19

Czy... lukrowanego, zgadzającego się na wszystko, ciągle przebaczającego, jakby sprawiało mu to najwyższą radość...?

Chrystus ukrzyżowany nie waha się potępić grzechu – za grzechy skonał w męczarniach.

Chrystus ukrzyżowany nie waha się zdemaskować głęboko ukrytych pożądliwości – to z najniższych pożądliwych pobudek wydali go na krzyż.

Chrystus ukrzyżowany zaprasza swoich naśladowców... by wzięli swój krzyż i naśladowali go!

Zwiastowanie Chrystusa ukrzyżowanego ogłasza, że jesteśmy wolni od mocy grzechu oraz przynosi nadzieję życia bez grzechu – świętego i sprawiedliwego.

Zwiastowanie Chrystusa lukrowanego sprawia, że dość swobodnie podchodzimy do sprawy grzechu, miłowania świata i siebie.

Jest takie zjawisko w kościele, które najlepiej określa słowo FOBIA (jest to uporczywy lęk przed określonymi sytuacjami, zjawiskami). Wystarczy głośno powiedzieć w zgromadzeniu - „świętość” - a wywołuje to gęsią skórkę. Od razu włączają się czerwone alarmy: oho! Zbawienie z uczynków! Uważaj! Pamiętaj: nic ze mnie - wszystko w Chrystusie!

Wystarczy, że ktoś zająknie się na temat świętości, a już należy przedstawić wielostronicowe wyjaśnienie, że to nie chodzi o jakieś dobre uczynki, że to nie Zakon.

- „Nie zrozumcie tego, że coś sami musicie wskórać. Uważajcie, byście nie dokładali czegokolwiek do Ewangelii” - śpieszą z wyjaśnieniami i dobrymi radami kaznodzieje-populiści.

Taki klimat sprzyja letniemu życiu, miłowaniu świata i trwaniu w grzechach, a skutki tego widać wszędzie. Przerażające skutki, spustoszenie i obfite żniwo duchowej śmierci...

Najwyższy czas, by przestać silić się na oddzielanie tego kim jesteśmy – od tego, co robimy!

Nie daj się zwodzić tym, którzy mówią, że jesteśmy świętymi niezależnie od tego, jak żyjemy.

Słowo Boże wyraźnie mówi, że sprawiedliwym jest ten, kto czyni sprawiedliwość:

„Dzieci, niech was nikt nie zwodzi; kto postępuje sprawiedliwie, sprawiedliwy jest...” 1J 3,7

Jakiego Chrystusa opowiadasz? Takiego, który przyszedł maskować nasze małe, ukryte grzeszki, który pobłażliwie patrzy, jak co chwila zdradzasz go ze światem?

Czy tego, który przyszedł rozprawić się z twoim grzechem, który przyszedł aby oczyszczać i wypalać twoje wnętrze? Który przyszedł, aby przemienić cię na wskroś – byś stał się święty.

Głoś Chrystusa ukrzyżowanego, bo wtedy jest szansa, że ludzie usłyszą pełne przesłanie Krzyża.

Właśnie: jakie jest przesłanie Krzyża?

Gdyby zadać dziś pytanie: „kto słyszy głos z Golgoty, mówiący o łasce? Kto słyszy głos mówiący o przebaczeniu i zbawieniu?

Sądzę, że zobaczylibyśmy w górze las podniesionych rąk.

A gdyby zadać pytanie: „kto słyszy, jak z Golgoty roznosi się potężny okrzyk: „Czas skończyć z grzechem! Dość grzechu! Nigdy więcej!”

Może zapadłoby kłopotliwe milczenie...?

Zwiastować Chrystusa ukrzyżowanego, to zwiastować nie tylko o łasce i przebaczeniu, lecz także o świętym życiu.

Zwiastować Chrystusa ukrzyżowanego, to ogłaszać, że jesteśmy wyzwoleni z niewoli grzechu.

Czy wiesz, kto stał się pierwszym w świecie dłużnikiem? Dawno, dawno temu, gdy jeszcze nie było mowy o bankach czy lombardach. Byli to Adam i Ewa. Przez popełnienie grzechu, stali się dłużnikami ciała - najgorszego na świecie lombardu. Odtąd ludzie są we władzy ciała i muszą spełniać jego wolę. (zob. Rzym. 7,14-24)

Ukrzyżowany Chrystus – to koniec naszej niewoli, zniszczenie zależności i uwolnienie od odwiecznego długu!

„Tak więc, bracia, jesteśmy dłużnikami nie ciała, aby żyć według ciała”. Rzym. 8,12. Alleluja!

Jezus przyszedł w ciele, lecz nigdy nie poddał się jego woli. Nie czynił nic z siebie, lecz pełnił wyłącznie wolę Bożą i tym samym złamał moc zakonu ciała. (zob. J 5,19)

Gdy umierał na krzyżu – był Barankiem bez zmazy. Moc Jego świętego i zwycięskiego życia spowodowała, że zasłona (jest nią ciało, Hebr. 10,20) w świątyni – tej Jerozolimskiej i tej duchowej – została rozerwana! Ciało przestało panować i przeszkadzać w społeczności ze świętym Bogiem. Alleluja! Chwała Barankowi!

Kościele – głoś Chrystusa ukrzyżowanego, bo to przynosi oczyszczenie, radość i chwałę!


Waldemar ŚwiątkowskiKościół Chrystusowy w Połczynie Zdroju